sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział XVI Przyjaciel



Kolejnym minusem runy przywiązania było to że po jakimś czasie osoby powiązane mogły znać uczucia a czasem nawet myśli innych, z którymi byli połączeni. To wszystko z zależało od wrażliwości oraz empatii i bywało z tym naprawę różnie.
-Ty też tego chciałeś. To ty zacząłeś się przysuwać – powiedziała Clary z oskarżeniem wyciągając palec wskazujący w kierunku jego piesi.
-Tak, chciałem – przyznał jej szczerze. - Ale ja to inna historia, bo Ty Clarisso w przeciwieństwie do mnie, masz chłopaka.
Spojrzała na niego tak że gdyby oczy mogły zabijać to leżał by już martwy. Otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Pokręciła przecząco głową jakby się zawiodła. Widział jak bardzo była teraz wściekła, ale nie żałował tego co zrobił.
-Wiesz co rozmyśliłam się. Idę do siebie – powiedziała, odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku wyjścia.
Zatrzymała się jednak tuż przed drzwiami, ponieważ przed jej oczami znów stanęły obrazy ze snu. Stwierdziła, że jednak zbyt bardzo się boi.
Odwróciła się i ruszyła przez pokój. Jace siedział już w pełni ubrany na skraju swojego łóżka i uśmiechał się. Ten uśmiech był tak pełen wyższości i bezczelny, że cała jej wściekłość powróciła w ułamku sekundy ze zdwojoną siłą. Mina Waylanda zdawała się mówić „Nie zrobisz tego. Zbytnio się boisz, jesteś za słaba. Spróbuj się położyć beze mnie i nie wybuchnąć płaczem”.
Znowu ruszyła w stronę drzwi tyle że tym razem wyszła. Przeszła jedynie kilka kroków i zatrzymała się tuż za rogiem. Wściekła na Jace'a ale też na siebie i bezradna oparła się plecami o ścianę, jej drobne dłonie zacisnęły się w pięści. Z trudem powstrzymała się przed wyżyciem na jakimś niewinnym i bezbronnym przedmiocie. Odchyliła głowę do tyłu i wlepiła wzrok w misternie rzeźbiony, drewniany sufit. Wzięła kilka głębokich wdechów by się uspokoić. Zamachnęła się rękami i uderzyła z impetem w ścianę za sobą. Głuchy odgłos poniósł się echem po pustych korytarzach.
Zaczęła nerwowo chodzić w tę i z powrotem. Liczyła kroki i zastanawiała się co ma teraz zrobić.
„Jak mogłam być taka głupia i dać się ponieść chwili. Ale jakiej słodkiej chwili... Był tak blisko mnie, czułam od niego mocny zapach mydła i pary. Wilgotne włosy wpadały mu od oczu i uroczo się kręciły nadając mu wygląd cherubinka.”
Zorientowała się że przestała iść i zadumała nad niewątpliwym pięknem Jace'a. Skarciła się w myślach i znów zaczęła krążyć po korytarzu.
Pięćdziesiąt trzy kroki później podjęła decyzję by iść do niego, wygarnąć mu i zostać, bo tego właśnie potrzebowała.
Dwa kroki później w stronę jego pokoju przypomniała sobie jego uśmiech i jednak zawróciła.
Trzydzieści osiem kroków i cztery soczyste przekleństwa później usłyszała cichutki śmiech i podniosła oczy do góry.
-Przestań, bo wydeptasz dziurę w podłodze – powiedział spokojnie Jace jakby ostatnie dziesięć minut nie istniało.- A tego by nie chciał, bo ten korytarz prowadzi praktycznie wszędzie i odcięłabyś mnie tym od świata. Chyba nie chcesz żebym umarł z głodu, pragnienia i nudy zupełnie sam w moich czterech ściana – powiedział unosząc brwi i pokazując kciukiem za siebie. - Poza tym ta wykładzina to zabytek. Ma chyba z osiemdziesiąt lat nie ?
Patrzyła na niego z gniewną miną podczas tego całego monologu. Kontynuował jakby tego w ogóle nie zauważał. W końcu przerwał w połowie wyrazu i skrzyżował ręce na piersi. Zmniejszył odległość, która ich dzieliła o kilka kroków.
-Wiem, że się boisz – zaczął łagodnie. - Nie chcę tego. Chodź, już późno. Powinniśmy się położyć, bo jutro wybieramy się na polowanie.
Wyciągnął do niej dłoń, ale jej nie ujęła. Nawet na nią nie spojrzała. Odetchnął więc głęboko i cofnął rękę zrezygnowany.
-Będę grzeczny. Bardzo grzeczny. Obiecuję. Słowo harcerza. No może nie harcerza … Hmm. Słowo najlepszego, najskuteczniejszego i najprzystojniejszego Łowczy Demonów.
Demonstracyjnie uniósł do góry prawą dłoń. Prychnęła by się nie roześmiać. Wciąż była na niego zła.
-I najskromniejszego – mruknęła mijając go i kierując się z powrotem do pokoju.
Nawet nie próbował ukryć zadowolonego uśmiechu.
Jace wygodnie rozłożył się na wznak swojej połowie łóżka jednak Clary położyła się bokiem, plecami do niego na samym skraju.
-Tylko spróbuj mnie dotknąć choćby małym palcem to połamię twoją najlepszą, najskuteczniejszą, najprzystojniejszą i najskromniejszą osobę – powiedziała Clary zanim zasnęła.
Jace zanim zasnął uśmiechnął się ciesząc się w myślach, że nazwała go tymi wszystkimi przymiotnikami w stopniu najwyższym.

Z błogiego snu wyrwał ją ostry dźwięk budzika. Przetarła oczy jednak nieprzyjemny odgłos wciąż nie milknął. Jace spał jak zwykle jak zabity. Za nim na szafce nocnej stał i hałasował budzik. Nawet nie próbowała prosić blondyna żaby wyłączył urządzenie. Musiał mieć naprawdę cholernie mocny sen skoro tak wkurzający dźwięk go w ogóle nie ruszał. Clary przesunęła się kawałek i wyciągnęła rękę w stronę czasomierza. Jednak nie dosięgła. Przesunęła się więc jeszcze dalej i w końcu udało jej się wyłączyć budzik.
Zadowolona, ale też zasapana znów opadła na poduszkę.
Usłyszała cichy śmiech Jace'a.
-Nie spałeś? - zapytała Clarissa z wyrzutem.
-Obiecałem, że będę grzeczny. Nie przewidziałem jednak, że będziesz się na mnie kładła.
-Wcale się na tobie nie kładłam – zaprotestowała uderzając go lekko w ramię. - Nie mogłam dosięgnąć budzika. W życiu nie słyszałam równie irytującego dzwonka. Przypomina zdychające zwierze. *
Jace roześmiał się jeszcze bardziej a Clary mu zawtórowała. Nie należała do osób, które długo żywią urazę. Poza tym nie oczekiwała przeprosin od Jace'a. On chyba w ogóle nie znał słowa „Przepraszam” nawiasem mówiąc. Ostatni wieczór po prostu posłała w zapomnienie, uznając przy tym że bardziej zawiniła.
-Możesz przestać … się chichrać … - poprosiła rudowłosa i sama z trudem opanowała śmiech.
-Czemu? - zapytał patrząc na nią. - Śmiech to świetna broń w walce przeciwko temu szaremu, zrytemu światu.
Widząc, że Clary jest już poważna wyciągnął do niej dłonie pod kołdrą. I zaczął ją łaskotać. Przez blisko pięć minut miotała się po łóżku wybuchając kolejnymi salwami śmiechu i błagając go by przestał. Jednak Jace wciąż poruszał palcami w górę, w dół i na boki.
-Jonahanie Wayland! - usłyszeli krzyk od strony drzwi. Oboje znieruchomieli. - Oddawaj mi w tej chwili mój lakier … - progu stała wściekła Isabelle. Jednak złość została zastąpiona przez zdziwienie gdy zobaczyła ich tej dość dziwnej sytuacji, roześmiany Jace pochylał się nad równie wesołą Clary i trzymał ręce na jej talii. Mało tego leżeli oboje na jego łóżku. Izzy pobierała swoja żuchwę z podłogi i dokończyła zdanie. - … do włosów.
-Isabelle nie mam twojego lakieru – powiedział Jace unosząc brwi. Puścił Clary i usiadł obok niej.
Isabelle z ulgą przyjęła fakt, że oboje są w ubrani. Byłoby jeszcze dziwnej.
-Przeszkodziłam? - zapytała krzyżując ręce na piersi. Była zdeterminowana by uzyskać odpowiedź.
-Nie – powiedziała lekko zawstydzona Clary w tym samym momencie, w którym Jace powiedział „tak”.
-Idę ma śniadanie. Jestem strasznie głodny – powiedział Jonathan wstając.
-Chwila, chwila – zatrzymała go Isabelle unosząc ręce. - Wytłumaczycie mi o co chodzi? Bo jakoś chyba spływa po was fakt, że właśnie leżeliście razem w jednym łóżku robiąc... Nawet nie wiem co.
-Spaliśmy – powiedział Jace i zaśmiał się z miny Lightwood.
-OK. Spaliście razem, w jednym łóżku? – spytała Izzy a gdy oboje skinęli głowami dodała -I tylko mnie to dziwi? Ja za wami nie nadążam...
Blondyn otworzył usta żeby coś powiedzieć jednak Clary go wyprzedziła.
-Och, Izzy później wszystko ci wyjaśnię. Ale teraz chodźmy już na to śniadanie.

-Dobra. A teraz się tłumacz – powiedziała Isabelle tonem nie przyjmującym sprzeciwu.
Położyła na łóżku Clary kilka albo raczej kilkanaście sukienek i usiadła obok nich.
-Więc, miałam straszny koszmar. I bardzo się bałam potem znowu zasnąć. Pokój Jace'a był po prostu najbliżej więc poszłam do niego – wytłumaczyła rudowłosa umyślnie wybierając najbardziej niewinną i okrojoną wersję wydarzeń.
-A ta sytuacja w której was przyłapałam? - zapytał Izzy. - Obejmował cię i oboje byliście tacy zadowoleni i w ogóle.
-Rano Jace'a coś bardzo rozbawiło. A że ja byłam poważna to zaczął mnie łaskotać. Wiesz jakie mocne mam łaskotki. Tak wyszło – powiedziała Clary wzruszając ramionami jakby jej to w ogóle nie obeszło.
-Czyli, że nic się między wami nie wydarzyło? - czarnowłosa zadała kolejne pytanie a w jej głosie dało się wyczuć lekką nutkę rozczarowania.
-Nic a nic – zapewniła ją Clary.
-Powiedzmy, że ci wierzę – mruknęła Izzy. - A teraz musimy ci wybrać jakąś sukienkę na dzisiejszy wieczór.
Clarissa cicho jęknęła i nabrała ochoty by pobiec do łazienki zamknąć się w niej. Jej przyjaciółka w przeciwieństwie do niej samej, uwielbiała ubrania, zwłaszcza sukienki. Dla Izzy mierzenie góry ciuchów było czystą przyjemnością, dla Clary wymyślną torturą.
Isabelle miała w sobie wiele cech zwykłej Przyziemnej szesnastolatki. Energia i wesołość, którą wręcz promieniowała, fascynacja ubraniami, kosmetykami, dodatkami i chłopcami. Jednak chyba żadna nastolatka nie miała gracji z jaką poruszała się Izzy, wyniosłości spojrzenia, zadziorności uśmiechu, hartu ducha i uporu.

Tuż przed godziną 18 Clary skończyła ostatnie przygotowania do polowania. Miała na sobie ciemno granatową sukienkę z paskami pasujących kolorystycznie cekinów, którą włożyła pod przymusem. Kreacja miała cienkie ramiączka i kończyła się mniej więcej w połowie uda. Do tego rudowłosa uzbroiła się jeszcze w skórzaną ramoneskę i całą masę sztyletów oraz buty na obcasie. Poprawiła jeszcze swoje rozpuszczone włosy i sprawdziła czy nie rozmazał jej się makijaż, który był dziełem Izzy.
Wyszła ze swojego pokoju. Zobaczyła Jace'a idącego do foyer w długiej skórzanej kamizelce z kapturem, która zaskakująco dobrze leżała na jego zbyt szczupłej sylwetce.
Dogoniła go po chwili. Przywitał ją uśmiechem.
-Jak wyglądam? - zapytała odwzajemniając gest.
Zmierzył ją od stóp do głów powolnym spojrzeniem, które sprawiło, że się ogarnęło ją gorąco.
-Eee... Nie najgorzej – odparł sarkazmem markując zachwyt.
-Wow. Jace, ty to wiesz jak prawić kobietą komplementy.
-Ok. Wyglądasz ładnie – przyznał.
-Uuuu. Wolniej, bo chyba się rumienię.
-Chodźmy, mamy robotę – powiedział przewracając oczami i skręcając w kierunku schodów.



* Cytat i sytuacja z budzikiem zaczerpnięta z „Pięknej katastrofy”. Dla tych co kojarzą: Travis <33



ɤɤɤɤɤɤ

Bardzo was przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Jednakże wena mnie troszkę opuściła. Poza tym czytała Hopeless i miałam pewne obowiązki.
Rozdział jest dość długi i nieskromnie napiszę, że jestem z niego zadowolona.
Gify dodam później, bo teraz muszę lecieć oglądać inauguracyjny mecz Mistrzostw Świata. Polska ! Biało-Czerwoni!

Czytasz, zostaw po sobie komentarz.

To wiele dla mnie znaczy.

Pozdrawiam i życzę miłych, ostatnich chwil wolności, Ańćć.

10 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam nowy rozdział! Jeśli chodzi o mnie, mógłby być jeszcze dłuższy :D Jestem bardzo ciekawa tego polowania i już czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa właśnie świętuje z znajomymi koniec wakacji, a tu taka niespodzianka. Nowy rozdział! Był cudowny. Aaa Jace i Clary kocham <3 nie masz pojęcia jak się cieszę ze wtedy weszła Izzy. Kocham cię za to bo naprawdę tego chciałam xd

    OdpowiedzUsuń
  3. jej wkońcu dziękuje !
    tego się nie spodziewałam , myślałam , że pocałują się potem xD
    Jeju dzięki za rozdział , i to jaka niespodzianka bo koniec wakacji :P
    Bardzo się cieszę z nowego , nie moge doczekać się na kolejny , weny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka słodka scenka z łaskotaniem, kocham♥♥♥
    Też czytałam i bardzo mi się spodobała ta książka.
    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział - jak zawsze :D Napisałabym coś oryginalniejszego ale jestem zmęczona i tylko dlatego, że zobaczyłam że dodałaś rozdział nie śpie :D więc duuuużo dużo weny i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny , proszę dodaj jeszcze jeden ! :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za rozdział - pisz dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. plis , dodawaj chociaż jeden na tydzień :((

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialnyy! (praszam, że dopiero teraz komentuję) Jak zawsze zresztą, rozdział jest świetny. A gdy spojrzałam na nagłówek, to od razu zaczęłam sobie nucić piosenkę Damiana Skoczyka: "Przyjaciel nic więcej, nic więcej, więcej nic. Przyjaciel blisko tak, blisko, daleko zbyt..." Hahahah...
    Już nie będę się rozpisywać i wysilać mózgu, bo pewnie sama wiesz, że świetnie piszesz, a ja sama nie wiem co jeszczę mogę dodać. Już nie mogę doczekać się następnej <3

    OdpowiedzUsuń

Czytasz, zostaw po sobie komentarz.
To bardzo wiele dla mnie znaczy, sprawia, że się uśmiecham i motywuje.
Z góry DZIĘKUJĘ <33