Trzy dni po znalezieniu albumu
Clary i Jace znaleźli w końcu czas by wybrać się do Luka. Po
tamtym treningu z Maxem przez jakiś czas czuli się w swoim
towarzystwie niezręcznie, jednak to skrępowanie już minęło.
O godzinie 16.30 wyszli z
Instytutu, kierując się do domu Luka. Mieli narysowane runy
niewidzialności , więc nie musieli się martwić ciekawskimi
spojrzeniami przechodniów. Był jeszcze jeden plus, mogli
bez konsekwencji jechać metrem na gapę. Wyszli z podziemnej stacji
i pokonali ostatni kilometr.Weszli do Księgarni domyślając się,
że o tej godzinie Luke pracuje. Sklep nie był duży, ale bardzo
przytulny i przyjazny. Wszędzie stały regały wypełnione po brzegi
najróżniejszymi książkami. Nad regałami pod ścianą z lewej
strony pomieszczenia widział napis „Antykwariat” a w prawym rogu
lada. Podeszli bliżej. Za niewielkim kontuarem siedział Luke i
przeglądał jakieś papiery.
Doskonały słuch likantropa
pozwolił mu usłyszeć ich z natury ciche kroki. Podniósł głowę
i uśmiechnął się do nich przyjaźnie. Wstał z krzesła i
przywitał się.
-To nie zwykła wizyta
towarzyska. Chodź naszym towarzystwem byś pewnie nie pogardził to
przychodzimy z pewną sprawą – Jace od razy przeszedł do sedna.
-Czy coś się stało? -
zapytał Luke lekko się martwiąc. - Macie takie poważne miny.
-Nie, wszystko w porządku –
odparła Clary uspakajając go gestem dłoni. - Po prostu coś
znaleźliśmy i pomyśleliśmy, że coś wiesz na ten temat.
-Jeśli odkryliście, że w
waszej szafie są drzwi do magicznego świata to niestety, ale nie
wiem o co chodzi. Ale ma książkę, w której się to już kiedyś
zdarzyło. Poszukam – odparł Fray i zerknął w komputer.
Jace wyglądał na
zdezorientowanego, mimo iż robił wszystko by nie było tego widać.
Clary zaśmiała się pojmując dowcip.
-Narnia? Słyszałeś
może kiedyś ? -zapytała blondyna wiedząc, że nie przeczytał tej
książki ani nie obejrzał filmu.
-Nie, ale brzmi całkiem
smacznie. To jakiś rodzaj ciasta? - odparł Wayland głosem
ociekającym sarkazmem.
-On jest z tych co nigdy nie
przeczytali żadnej książki.
-Ej! Właśnie, że
przeczytałem w życiu książkę a nawet kilka – oburzył się
Jace.
-Podręczniki, katalogi
odzieżowe i kosmetyczne się nie liczą – dodała Clary.
-Ja wcale … - blondyn chciał
zaprzeczyć jednak widząc minę dziewczyny zrezygnował. Wiedział,
że nie uwierzy w jego kłamstwo. - No dobra. Ale nie przyszliśmy tu
żeby gadać o książkach...
-Których nie przeczytałeś –
przerwała mu Clary złośliwie.
-Znaleźliśmy coś w
bibliotece Instytutu … - powiedział Jace ignorując rudowłosą
jednak ona znowu mu przerwała.
-My? No chyba nie. Ty nie
zaglądasz do takich miejsc.
Tym razem nie wytrzymał.
Spojrzał na nią z irytacją i powiedział:
-Coś ty dzisiaj tak złośliwa?
To moja misja życiowa, znajdź sobie własną. Masz racje, nie
zaglądam do biblioteki, wolę salę treningową. Może dlatego
ostatnio wygrałem dwa z trzech pojedynków z tobą.
Na te słowa mina jej zrzedła.
Spojrzała na niego mrużąc oczy, jednak żadna riposta nie chciała
przyjść jej do głowy.
-Do rzeczy – Jace zwrócił
się o Lucasa. Wyjął z kieszeni spodni połowę swojej fotografii i
położył ją na kontuarze między nimi. - Moja matka dała mi to z
testamencie, a niedawno dowiedzieliśmy się, że Clary ma drugą
połowę, zabrała ją Jocelyn. W bibliotece Instytutu znaleźliśmy
album i były tam te osoby – zakończył stukając palcem w kawałek
papieru.
Clarissa położyła na ladzie
album i swój fragment zdjęcia. Luke połączył dwie połówki i
uważnie im się przyjrzał. Potem zaczął kartkować album.
Siedemnastolatkowie patrzyli
na niego z wyrazem ciekawości i lekkiego zniecierpliwienia na
twarzach. Czekali aż coś powie, jednak on milczał.
Zatrzymał się na stronie, na
której pojawiło się zdjęcie Jocelyn.
-To Ty prawda? - zapytała
siostrzenica wskazując na papierze mężczyznę o malachitowych
oczach.
-Tak. Ja razem z Jocelyn. To
fotografie jeszcze z czasów Kręgu.
-Kim jest ten facet? -
zapytała znów Clary tym razem wskazując na białowłosego.
-To jest Valetine Morgenstern
– odparł Luke po chwili wahania.
-Tyle to ja na razie wiem –
odparła pokazując mu podpis na połowie zdjęcia. - Pytanie brzmi:
Kim on był dla mojej matki?
Ujrzała niepewność w oczach
swojego wujka. Luke przez chwilę zastanawiał się czy skłamać.
Wiedział, że jeśli Clary zapyta kogoś innego, to i tak dowie się
prawdy. Lepiej żeby usłyszała ją z jego ust.
-To jej mąż, twój ojciec,
Clarisso – powiedział w końcu szczerze.
Rudowłosa przez bite pięć
minut gapiła się na niego z niedowierzaniem. Otrząsnęła się
jednak i pozbierała swoją szczękę z podłogi.
Jace w tym czasie zerkał raz
na przyjaciółkę raz na zdjęcie jej ojca. W końcu stwierdził:
-W ogóle nie jesteś podobna.
-Luke, kim on był? Czemu moja
matka go zostawiła? Co takiego zrobił? - zaczęła wypytywać.
-No więc, Valentine i Jocelyn
pobrali się gdy byli jeszcze bardzo młodzi i zakochani w sobie na
zabój. On był bardzo … wpływowym i charyzmatycznym człowiekiem.
Potrafił zjednać sobie każdego przekonując go do swoich racji.
Stworzył więc Krąg zrzeszający zbuntowanych młodych ludzi,
którzy się z nim zgadzali i chcieli zmienić nasz świat. Kiedy
żenił się z twoją mamą, miał zwolenników, ale nie aż tak
wielu. Potem zaczęło mu bardzo zależeć na władzy, za bardzo.
Zmienił się, stał się zachłanny i agresywniejszy. Potem Jocelyn
odkryła wiele strasznych rzeczy i uciekła. Była silną kobietą,
ale jago akurat się bała i słusznie. Nie wpłynął tylko na nią
i na przyjaciół, ale na cały nasz świat.
Clary chciała zapytać co
takiego strasznego zrobił, ale stwierdziła, że jednak woli nie
wiedzieć jakich okropieństw dopuścił się jej ojciec. Zamiast
tego zapytała:
-O co chodziło z tym całym
Kręgiem? Co oni chcieli zrobić ?
-Krąg chciał rygorystycznego
traktowania Podziemnych i zerwania z nimi sojuszy. O tym się głośno
nie mówiło, ale dążyli też do obalenia Clave.
-Ambitne mieli plany –
stwierdził Jace sarkastycznie. - A nie walczyli też czasem o
ekologię i ratowanie naszej zapyziałej planety?
-Jace, to poważne sprawy. Nie
żartuj sobie – pouczył go Luke.
-On już tak ma –
odpowiedziała mu Clary. - On po prostu musi być złośliwy bo
inaczej się udusi.
-Hmm. Ładne porównanie –
stwierdziła Jace zamyślony. Teatralnym gestem jakby pokazywał
tytuł wykonał ruch w powietrzu i dodał – Sarkazm jest moim
tlenem
Clary mimowolnie się
uśmiechnęła i lekko szturchnęła go łokciem w bok. Oczywiście
nie pozostał jej dłużny. Po chwili jednak spoważniał i zapytał
Luka:
-A ten blondyn? - wskazał na
połowę fotografii. - Kim był?
-To Stephen Herondale, mąż
Yvonne, siostry Valentine. Też należał do Kręgu, właściwie
oboje należeli. Też pobrali się młodo, mieli syna, chyba
Jonathana. Nie znałem ich zbyt dobrze. Stephen zginął podczas
walki w Powstaniu.
-Syna Jonathana ? - zapytał
Wayland z niedowierzaniem w oczach. Miał nadzieję, ze uda mu się
odszukać mężczyznę i dowiedzieć się czegoś na temat blizny a
teraz dowiedział się, że on nie żyje od wielu lat. Więc po co
matka dawała mu to zdjęcie.
-Tak. Jonathan to bardzo
popularne imię wśród Nocnych Łowców. Pierwszy przedstawiciel
tego gatunku właśnie tak się nazywał.
-Masz może jakieś
podejrzenia kto może polować na Clary? - Jace zmienił temat nie
zawracając sobie swojej blond głowy zwracaniem się do Luka per
pan.
-To wciąż się dzieje? Tylko
kilka osób z mojej sfory dostało te zdjęcia. Nikt nie wie nic
konkretnego.
W tym momencie do księgarni
weszła Maia. Wszyscy zwrócili swoje oczy na nią. Patrząc w
ziemię, jakby ich nie zauważyła podeszła do jednego z regałów i
nie pokazując się zawołała słabym głosem:
-Tato, mamy „Papierowe
miasta” ?
-Tak, mała. Mamy też w
Antykwariacie. Chcesz dla siebie czy dla kogoś? - odpowiedział Luke
łagodnym głosem.
-Moja koleżanka … -
powiedziała Maia wychylając się zza regałów i przerwała w
połowie zdania widząc Nocnych Łowców. - O hej. Nie wiedziałam,
ze tu jesteście.
Clarissa spojrzała na nią
dokładnie się jej przyglądając. Zauważyła, że ma lekko
podpuchnięte oczy jakby płakała.
-Maia, czy coś się stało? -
zapytała rudowłosa.
-Clary jak dobrze, że jesteś
– powiedziała Maia i autentycznie się ucieszyła. Podeszła do
niej i dodała – Muszę z tobą pomówić.
Nie czekając na odpowiedź
likantropka złapała ją za rękę i pociągnęła schodami do
wnętrza domu, jako jedyne wyjaśnienie rzucając tylko szeptem
„Chłopak”.
-Ej, a ja! - zwołał za nimi
Jonathan.
-Zajmij się sobą! -
krzyknęła jego przyjaciółka. - Chyba to potrafisz najlepiej –
dodała, ale tego już nie usłyszał.
Clary chcąc nie chcąc
urządziła Mai małą sesję u psychologa bez dyplomu. Okazało się,
że szesnastolatka płakała z powodu jakieś dupka, który nie był
jej wart. Po ponad godzinie wzajemnych zwierzeń i pocieszania Maia
była już spokojna i podniesiona na duchu.
Nocni Łowcy po wielu namowach
zjedli kolację w domu Fray. Clarissa poznała w końcu swoją ciotkę
Natalie, która okazała się być przemiłą osobą i świetną
kucharką.
Wychodząc z domu Luka,
usłyszeli dźwięk przychodzącego smsa. Jace spojrzał na
wyświetlacz swojego telefonu i przeczytał na głos:
-Od: Alec. Jesteśmy z Izzy w
Taki. Przyjdźcie jak będziecie wracać.
-Idziemy? Przecież jedliśmy
już kolację – zapytała Clary.
-Już późno. Lepiej żebyśmy
nie wracali sami do Instytutu. No wiesz „w kupie siła” i takie
tam – odparł Jace chowając telefon do niewielkiej kieszeni
skórzanej kamizelki, którą miał na sobie.
Po godzinie 20.30 czwórka
Nocnych Łowców wyszła z Taki kierując się od Instytutu. Po kilku
minutach spaceru na opustoszałym chodniku wokół nich zaczęły
pojawiać się jakieś ludzkie sylwetki.
Jace rozejrzał się i zaklął
w myślach „ Cholera, otoczyli nas”.
Kilka odpowiedzi, kilka pytań. Ańcia taka tajemnicza O.o
Chcecie wiedzieć kto ich otoczył i co takiego się wydarzy? Mam dla was pewną propozycję. Tylko nie próbujcie oszukiwać. Otóż do rzeczy:
Jeśli do jutra tj. 13.08. do godziny 20.30 pod tym postem będzie 9 komentarzy to następny rozdział pojawi się w ciągu godziny.
Jeśli nie to po prostu rozdział w późniejszym terminie.
Pozdrawiam, Ańćć.
ah zrób w końcu clace :3
OdpowiedzUsuńheh rozdział zajefajny ale proszę dawaj częściej :)
dzięki i jesteś najlepsza :D
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego :)
Ale super to wymyśliłaś. Uwielbiam twojego bloga :-* weny <3
OdpowiedzUsuńCudny. Kocham kłótnie Jace i Clary. Ja po prostu kocham twój blog.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za dodanie :)
OdpowiedzUsuńŚwiety rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ♥
I mam prośbę . . . mogłabyś wplątać gdzieś Sebka ?? ♥
A tak przy okazji zapraszam na mój blog,też o darach :
http://nephilim-morgenstern.blogspot.com
Świetny blog !!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nowego rozdziału ♡♡
fantastyczny :) proszę dodaj kolejny:...:)
OdpowiedzUsuńjeju dodaj kolejny:P
OdpowiedzUsuńNo przecierz jest 9 komci. GDZIE NOWY ROZDZIAŁ?! blog jest wyśmienity ale kiedy jace wkońcu powie clary żę ją kocha,
OdpowiedzUsuńKinia