czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział XII Dolor

Zaatakowała ich duża grupa wampirów. Znowu. Nic dziwnego, wampiry słynęły z tego, że były mściwe. Jeśli zadarłeś z którymś z nich, zadarłeś ze wszystkimi. A oni całkiem niedawno wymordowali sporą grupę pijawek. Teraz jednak przeciwników było więcej, ponad dwunastu. Dodatkowo otoczyli ich ze wszystkich stron.
Nocni Łowcy szybko dobyli swojej broni i stanęli plecami do siebie gotowi na atak.
Pierwszy zaatakował barczysty, blondyn o kwadratowej szczęce. Rzucił się na Jace'a, jednak Nefilim był szybszy. Zrobił unik i zatopił ostrze sztyletu z jego plecach.
Kolejne pijawki przystępowały do ataku. Kilka pierwszych wampirów zastało poczęstowane wodą święconą, która natychmiast wyżerała dziury w ich bladych ciałach. Reszta ginęła od serafickiej broni.
Po kilkunastu minutach zaciętej walki zostało tylko pięć pijawek a ciała Nocnych Łowców zdobiły liczne, krwawe ślady walki.

Na Clary rzuciła się wampirka z krótkimi, czerwonymi włosami. Fray zeszła z linii jej ciosu, zbijając w dół jej pięść. Podziemna zaatakowała ponownie, była niska, ale bardzo silna. Pchnęła Clary i ta zachwiała się. Zanim odzyskała równowagę poczuła bolesne ukłucie z udo.


Jace właśnie wyciągnął krótki nóż z serca wampira z którym walczył. Kątek oka dostrzegł, że Clary osuwa się bezwładnie na ziemię.
„No pięknie. Czy ona nie ma kiedy mdleć? Powinniśmy ją chyba lepiej karmić”- pomyślał.
Dziewczyna wampir z czerwonymi włosami krzyknęła coś do pozostałych i zaczęli uciekać.
Nocni Łowcy zmęczeni walką i zmartwieni stanem Clary, darowali im tym razem życie.
Wayland podbiegł szybko do nieprzytomnej przyjaciółki. Gdy dotknął jej ramienia, zamarł zdziwiony. Ona nie tylko zemdlała. Była sparaliżowana. Wszystkie jej mięśnie były napięte. Jedynie płuca się poruszały lekko falując. Jej serce biło bardzo słabo i wolno.
Przez chwilę próbował ją ocucić, ale bez skutku. Wziął ją więc na ręce. Rodzeństwo Lightwood wykończone walką nie zadawało żadnych pytań. Wszyscy widzieli że Clary była nieprzytomna. Zadawanie pytań, na które i tak nie usłyszy się odpowiedzi było w tamtym trudnym momencie zupełnie bezsensowne.

Gdy tylko winda Instytutu zatrzymała się z części mieszkalnej Alec pobiegł do biblioteki po Hodge'a. Reszta udała się do sali szpitalnej. Jace powoli się męczył niosąc Clary w ramionach, jednak nie był typem człowieka który łatwo się poddaje. Isabelle, która również była twarda i nieustępliwa, próbowała powstrzymać się od utykania. Noga, która zaledwie dwa dni temu opuściła gips, została tego wieczoru na nowo poturbowana, bolała.
Gdy wyszli z foyer i zaleźli się w słabo oświetlonym korytarzu, Clary odzyskała przytomność a paraliż jej ciała powoli ustępował. Było jej zimno, więc wtuliła się w ramiona Jace'a, wyjątkowo przyjazne i opiekuńcze zważając na jego charakter.
Po kilku minutach znaleźli się w sali szpitalnej. Izzy dokuśtykała do szafki z medykamentami. Połknęła proszki przeciw bólowe i wyjęła lód w aerozolu. Z ulgą pokryła bolące miejsce warstwą spreju.
Jace delikatnie położył Clary na szpitalnym łóżku. Jej oczy gwałtownie się otwarły, oddech przyspieszył, wyglądała na przerażoną.
-Aaaaa. Zabierz mnie stąd! - zaczęła krzyczeć i próbowała wstać. - To parzy! PARZY! Jace to boli!
Chłopak błyskawicznie usiadł obok niej i położył ją znów. Wierzgała rękami i nogami, próbując mu się wyrwać, więc przytrzymał ją za ramiona, wciąż przyciskając do materaca. Zacisnęła powieki a jej usta wykrzywiły się w grymasie bólu.
-To BOLI !! Pomocy!! - krzyknęła głosem przepełnionym cierpieniem i zaczęła machać rękami jakby próbowała się przed kimś bronić. - Ratunku, one mnie wykończą !!
Jace z trudem parzył na jej cierpienie, nie mógł jednak i nic zrobić i to było o wiele gorsze.
Drzwi do sali otworzyły się gwałtownie, i z hukiem uderzyły o ścianę. Hodge podbiegł do łóżka Clary, która wciąż krzyczała i rzucała się. Alec poszedł do swojej siostry, żeby pomóc jej dojść do swojego pokoju. Jednak zatrzymał go głos nauczyciele proszący by zostali i pomogli.
-Ma gorączkę, zimne poty i dreszcze – wyliczał mężczyzna pochylając się nad rudowłosą.
Rzeczywiście był cała mokra i gorąca. Jej drobne ciało trzęsło się bez przerwy.
-Co się stało? - zapytał Hodge. - Czy ugryzł ją demon? Ma jakieś ślady?
-Nie było tam demonów. Zaatakowały nas wampiry... - powiedział Alec.
Jace dostrzegł na jej spodniach, powyżej kolana bardzo niewielkie rozcięcie.
-Tutaj – wskazał powiększając dziurę nożem.
Ich oczom ukazał się opuchnięty ślad jakby po igle.
-Co to jest, na Anioła ? -zapytał Jace coraz mniej rozumiejąc.
Clary znów straciła przytomność. Jej ciało znów uległo sparaliżowaniu, mimo to wciąż delikatnie się poruszało wstrząsane dreszczami.
Gdy jej krzyki i prośby o pomoc ustały w pomieszczeniu zapanowała cisza. Hodge wyjął stelę i narysował runę na nodze dziewczyny. Znak wyglądał jak okrąg wpisany w kwadrat. W środku okręgu nauczyciel narysował skomplikowany wzór przypominający rozetę.
-To runa wyjawiająca. Dzięki niej dowiemy się co jej dolega – wytłumaczył.
Zanim skończył zdanie na jej skórze obok znaku i rany pojawił się wyraz.
Strzykawka
Młodzi Nocni Łowcy przyglądali się temu w osłupieniu. Nigdy wcześniej nie widzieli czegoś podobnego.
Wyraz zniknął zastąpiony przez następny. I tak w kółko.
Jad
Demona
Dolor
Z
Czarem
Tęsknoty
-Typowe objawy jadu tego demona. I jeszcze te majaki – powiedział Hodge. - Dolor znaczy po łacinie cierpienie i rzeczywiście jest to bardzo bolesne. Silny i niebezpieczny jad, ale bezpośrednio nie zabija. Sporządzę lekarstwo. Jace, Isabelle przykryjcie ją grubym kocem i róbcie zimne okłady na czoło żeby zbić gorączkę. Jeśli odzyska przytomność, próbujcie ją uspokoić i nie pozwólcie jej się zbyt dużo ruszać ani wstać. Izzy dasz rade? - zapytał i otrzymał odpowiedź w postaci kiwnięcia głową. Zaczął kierować się do wyjścia. - Alec chodź ze mną. Przyda mi się pomoc.


Clary odzyskała świadomość. Słyszała równomierny oddech i delikatne stukanie w drewno.
Jej ciało było całe obolałe, zwłaszcza prawa noga. Umysł pracował ociężale i wolno trawił fakty. Jej powieki były niesamowicie ciężkie, ale w końcu zdołała je otworzyć. Stukanie w drewno ustało, usłyszała coś jak zgrzyt materaca. Zamrugała kilkakrotnie, bo wszystko dookoła było rozmazane. Gdy obraz przed jej oczami wyostrzył się zobaczyła nad sobą zamyśloną twarz Jace'a. Prawą rękę, zgiętą w łokciu trzymał przy ustach i delikatnie skubał górną wargę. Jego spojrzenie było jak zawsze przenikliwe, ale można w nim było zobaczyć nutkę zaniepokojenia.
-No nareszcie. Już miałem zamiar cię całować żebyś się w końcu obudziła, Śpiąca Królewno – powiedział opuszczając rękę i wykrzywiając prawy kącik ust w uśmiechu.
Clary rozejrzała się dookoła. Byli sami w sali szpitalnej. Na swojej szafce przy łóżku dostrzegła szklankę wody i kubek zapewne z lekarstwem od Hodge'a Zaczęła siadać, by się napić, bo w gardle miała pustynię, ale szło jej bardzo niezdarnie. Jace w sekundę znalazł się przy niej i pomógł.
-Jak długo byłam nieprzytomna ? - zapytała lekko zachrypniętym głosem.
-Tak długo, że teraz muszę zadzwonić do Cichych Braci i jednak zrezygnować z tego miejsca w Cichym Mieście – odparł Jace.
-Jakiego miejsca ? - zapytała Clary lekko zdezorientowana.
-No, miejsca pochówku oczywiście – odpowiedział Jace i w jego głosie można było wyczuć nutkę rozbawienia.
-Wow. Zamówiliście mi miejsce pochówku w Cichym Mieście. Jesteście tacy mili i wielkoduszni – odparła Clary, ale przez wciąż słaby głos jej sarkastyczny ton nie wyszedł najlepiej.
-Zawsze do usług – powiedział Jace sztucznym tonem dżentelmena.
Usiadł na brzegu jej łóżka i bez słowa podał jej kubek. Tym razem lekarstwo był bardzo gęste i miało kolor bordowy. Clary skrzywiła się niechętnie, ale wzięła od niego kubek i pociągnęła duży łyk.
-To smakuje jak … - chciała powiedzieć, ale Jonathan jej przerwał.
-To, że powiesz jak to smakuje, nie sprawi, że będzie smakowało lepiej. Nie mów, nie jadłem jeszcze śniadania, a jestem głodny i chce to zrobić.
-Dobra, ale powiedz mi jak długo byłam nieprzytomna.
-Prawie 40 godzin.
-Jakie dokładne dane – odparła nie dając po sobie poznać jak bardzo ją to zszokowało.
-Liczyłem każdą sekundę męki bez ciebie – odparł tradycyjnie z sarkazmem.
-Co się dokładnie stało? Pamiętam tylko, że coś mnie ukuło w nogę i zemdlałam.
-Serio, nic nie pamiętasz? - zapytał a gdy pokiwała twierdząco głową dodał – Nawet tego jak się do mnie dopierałaś?
-Co?! - krzyknęła i prawie wypluła geste lekarstwo.
-Spokojnie, żartowałem. Dla tej miny było warto – przyznał się zaśmiał szczerze.
-Ej, to nie było śmieszne – powiedział i lekko szturchnęła go w ramię. Jednak przecząc własnych słowom uśmiechnęła się. - No dobra trochę było. Ale teraz mów co się naprawdę stało.
Zaczął opowiadać jej wszystko, co się zdarzyło poprzedniego wieczoru. Zaczynając do tego jak zobaczył, że traci przytomność w walce a kończąc na obecnym momencie.
-Czyli, że Hodge już podał mi lekarstwo.
-Tak, ale nie wiemy czy odtrutka jest w 100% skuteczna i objawy mogą się jeszcze powtarzać.
-A co z tym czarem?
-Ogólnie to wiemy co ci jest, ale nie wiemy jak ci pomóc – odparł Jace szczerze.
-To wiesz, może jednak nie dzwoń do Cichych Braci. To miejsce może się jeszcze przydać.


ɤɤɤɤɤɤ
Mam nadzieję, że wam się podobało, bo ja nieskromnie stwierdzę, że jest dobrze xdd.
Zaczęłam pisać już rozdział XIII i nie powiem powstał mi całkiem niezły i całkiem długi kawałek, ale no niestety złośliwość sprzętów elektronicznych dała o sobie znać. Pisałam w nocy na telefonie i nie zapisałam.
Szkoda, bo już sobie nie przypomnę dokładnie tego co napisałam T.T
Do "wywiązania się z umowy" brakło wam bardzo nie wiele, tylko 2 komy. Może następnym razem.

Jeśli macie jakiekolwiek pytania, proszę zadawajcie je z zakładce "Zapytaj". Tak będzie mi po protu łatwiej na nie odpowiadać. Jeśli chcecie wiedzieć np: Kto bardziej podoba się Clary?  lub Czy Jace chcę ja pocałować?  również zapraszam do tej samej zakładki. Proszę śmiało pytać bohaterów o wszystko.

Uhg, zawsze próbuję się tu nie rozpisywać i nigdy jak widać mi się nie udaje.

Czytasz, zostaw po sobie komentarz.

To wiele dla mnie znaczy.

Do następnego, Ańćć  †

9 komentarzy:

  1. Kolejny cudowny rozdział. Już się nie mogę doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! Współczuję niezapisanego rozdziału i czekam aż go odtworzysz;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział. I ten słodki moment z Jacem... Uwielbiam ten blog :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział mam nadzieję że sobie przypomnisz następny albo napiszesz lepszy.
    Mam nadzieję że będzie dużo Clace, ale nie bierz tego pod uwagę pisz najlepiej jak możesz i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do rozdziału : SUPER ! :)
    Mam prośbę.Nwm czy to jest w twoich planach,ale dodałabyś do tego opowiadania Sebastiana ? ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekstra rozdział :D Fajnie ze już dodałaś nie mogłam się doczekać xD Oby tak dalej robi się coraz ciekawiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział jak zwykle niesamowity i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jeju proszę dodaj kolejny::(((

    OdpowiedzUsuń

Czytasz, zostaw po sobie komentarz.
To bardzo wiele dla mnie znaczy, sprawia, że się uśmiecham i motywuje.
Z góry DZIĘKUJĘ <33