Piętnaście minut po godzinie
18 Clarissa była już gotowa. Miała na sobie kobaltową, kończącą
się tuż przed kolanem sukienkę z rękawek do łokci, paskiem w
tali i lekko rozkloszowanym dołem. Włożyła do tego ciemne
rajstopy i swoje ulubione czarne szpilki z niedużym obcasem. Rude
loki lekko opadały jej na ramiona i kończyły się dopiero w talii.
Nałożyła na usta odrobinę błyszczyka a na nadgarstek delikatną
srebrną bransoletkę.
Poszła do pokoju Jaca. Pokoje
stałych mieszkańców Instytutu były bardzo duże,(kilka razy
większe o tych dla gości), więc znajdowały się daleko od siebie.
Przeszła sześć metrów korytarza , skręciła w lewo i znalazła
się przed jego drzwiami. Zapukała i gdy odpowiedział „Proszę”
weszła.
Blondyn siedział po turecku
przed otwartą szafą i patrzył w jej wnętrze.
-Chyba pierwszy raz w życiu
nie wiem co na siebie włożyć – powiedział.
-A ja chyba pierwszy raz w
życiu słyszę coś takiego od faceta. Pomogę ci – zaproponowała
i podeszła
Spojrzał na nią pierwszy raz odkąd weszła. Dobrze, że nie patrzyła w jego stronę, bo z pewnością zaświeciły mu się oczy a na usta wstąpił lekki uśmiech. Wyglądała ślicznie. Sukienka idealnie podkreślała jej figurę. Jace otrząsnął się i przybrał swój standardowy wyraz twarzy.
Wybrała dla niego luźną
bladoniebieską koszulę z rękawami podwiniętymi do łokci, która
pasowała do jego szczupłej sylwetki. Do tego granatowe spodnie.
Przebrał się i zaczął
czesać swoje długie, blond włosy, co zawsze zajmowało najwięcej
czasu.
-Masz być dzisiaj grzeczny i
miły. Zwłaszcza dla Simona – pouczyła Jaca Clary gdy wyszli z
jego pokoju. - Żadnego podkładania mu nóg i nazywania łasicą.
-A komentarze o jego stylu
albo raczej braku stylu? - zapytał Jace z nadzieją.
-Nie. Zero złośliwości i
sarkazmu.
-Ugh. Zabijasz to co we mnie
najpiękniejsze – powiedział i spojrzał na nią spode łba.
Przewróciła oczami,
odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie do foyer. Jace
przez chwilę patrzył na jej plecy, potem jednak dogonił ją.
-Ale powiedz szczerze, Simon
przypomina łasicę? - zapytał i uśmiechnął się.
-Nie. On wcale nie wygląda
jak łasica – zaprzeczyła Clary.
Była przyzwyczajona do
wiecznej nonszalancji i ironii ze strony Waylanda, więc umiała go
ignorować.
-Może masz rację –
powiedział Jace po chwili namysłu. - Spotkałem w życiu parę
atrakcyjnych łasic. On raczej przypomina szczura. *
Simon mieszkał z rodziną w
niedużym jednorodzinnym domu otynkowanym na żółto. Przed
budynkiem znajdował się szeroki pas trawy i dwa rozłożyste
drzewa. Do drzwi prowadził chodnik z kostki brukowej.
Drzwi otworzył Simon. Jego
twarz rozpromieniła się na widok dziewczyny. Uśmiechnął się co
ukazało głębokie dołeczki w jego policzkach. Clary odwzajemniła
gest, a Jace lekko się skrzywił. Gestem zaprosił ich do środka.
Miał na sobie zieloną
koszulę w kratkę z niedbale podwiniętymi rękawami i ciemne
dżinsy.
-Witaj Clary. Świetnie
wyglądasz – skomplementował Simon swoją dziewczynę.
-Dziękuję – odparła lekko
się rumieniąc. - Simon, to mój kuzyn Jace Wayland. Jace to Simon,
mój chłopak.
Przyziemny zwrócił się do
Jaca i wyciągnął rękę w geście powitania. Clary spojrzała
srogo na blondyna i zmusił się żeby uścisnąć dłoń.
Simon posłał Clary
spojrzenie, które Jace zatytułował : „Czemu nie powiedziałaś,
że twój kuzyn to taki Playboy?”
-Miło cię poznać. Fajnie,
że przyszedłeś – przywitał się.
-Cześć łaś... - urwał i
odkaszlnął. - Simon.
Zdjęli buty i płaszcze.
Simon zaprosił ich do wnętrza domu.
Gdy gospodarz prowadził ich
korytarzem do kuchni połączonej z jadalnią Clary dźgnęła
przyjaciela z żebra i obdarzyła go kolejnym gniewnym spojrzeniem.
Kuchnia urządzona była
bardzo prosto. Fronty szafek były zrobione z jasnego drewna, ściany
pokrywały żółte kafelki a podłogę ciemne płytki. Z ustawionych
na kuchence gazowej naczyń wydobywał się przyjemny, apetyczny
zapach gotowanych potraw.
W pomieszczeniu pojawiły się
dwie kobiety. Starsza z nich, z pewnością matka Simona, poruszała
się na wózku inwalidzkim. Była, a przynajmniej wydawała się
niska. Ona i córka wyglądały tak samo. Miały identyczne rysy
twarzy, brązowe oczy i ciemne, kręcone włosy. Cała rodzina Lewis była do
siebie bardzo podobna.
Simon przedstawił ich sobie i
wymienili uprzejmości. Gdy ciemnowłosy z dumą wymawiał słowo
„dziewczyna” Jace musiał użyć całej swojej siły woli by
stłumić prychnięcie. Zasiedli do stołu i zaczęli jeść kolację.
-Na jakie studia się
wybierasz Clary? - zapytała z pewnym momencie mama Simona.
Dziewczyna próbowała
wymyślić jakieś kłamstwo. Nocni Łowcy gdy ukończyli szkolenie i
zdali egzaminy zajmowali się zabijaniem demonów. Po egzaminach
końcowych czasami mieli jeszcze zajęcia. Nastolatkowie z Instytutu
w Nowym Jorku mieli po cztery lekcje z Hodge'em we wtorki i czwartki.
Uczyli się głównie historii, matematyki i języków w tym runów.
Później nie studiowani, chyba że Prawo swojego gatunku.
-Jeszcze nie zdecydowałam –
tylko tyle zdołała wymyślić.
-Pewnie pójdzie na Akademię
Sztuk Pięknych. – z opresji wybawił ją Jace.
-Tak? Na jaki wydział? -
zapytała znów pani Lewis.
-Na malarstwo albo rysunek –
odparła Clary.
-Potrafi genialnie rysować.
Ma prawdziwy talent. – powiedział znów Jace.
Clary w myślach odetchnęła
z ulgą, Jace naprawdę był miły i uprzejmy. Chyba nie potrzebnie
się martwiła.
-To świetnie. A ty, chłopcze
gdzie się wybierasz? - zapytała tym razem Waylanda.
-Myślałem o wojsku, albo o
szkole policyjnej – odparł wzruszając ramionami.
-Wojsko. Imponujące –
powiedział Simon.
Jace posłał mu spojrzenie
bez wyrazu.
-Raczej się nie zdecyduję.
Szkoda takiej twarzy. Ale chciałbym – dodał blondyn. - A ty
Simon, co zamierzasz studiować?
-Fizykę albo astrofizykę –
odparł spuszczając wzrok.
-Przepraszam, ale czy macie
może szarlotkę?- zapytał Jace.
Clarissa spojrzała na niego z
dezaprobatą, ale zignorował ją. Nie była przecież jego matką
żeby mięknął na jej karcące spojrzenie.
Odetchnął z ulgą gdy dostał
kawałek ciasta. Gdyby w tym domu też go nie mieli zmusiłby Clary
żeby własnoręcznie mu je upiekła. A ona kompletnie nie
znała się na pieczeniu.
Po skończonym posiłku Simon
zaproponował, że pokaże Clary swój pokój.
Pomieszczenie nie było zbyt
duże. Ściany zdobiły regały zapełnione po brzegi książkami
fantasy, tomami mangi, stosami komiksów, rzędami płyt z muzyką.
Pod oknem stało jednoosobowe łóżko z ciemną pościelą a obok, w
kącie znajdował się fotel. Kawałek od niego na prawo stały
czarno-szara gitara basowa z wzmacniaczem i jasnobrązowa gitara
akustyczna. Poza tym było tam kilka, zwyczajnych, prozaicznych mebli
jak biurko czy szafa.
Clarissa podeszła do półek
i z niemal czułością przejechała opuszkami palców po grzbietach
książek. Jej spojrzenie prześlizgnęło się po tytułach, takich
jak Percy Jackson, Narnia, Harry Potter czy Władca
Pierścieni. Uśmiechnęła
się do siebie, bo większość z tych dzieł sama przeczytała i
uwielbiała. Wśród
tomów mang rozpoznała jedynie Naruto
i Kuroshitsuji.
Jej uśmiech
powiększył się na myśl o Maxie, który ostatnimi czasy właściwie
nie rozstawał się z tomikiem Naruto.
Jej młodszy „brat” i Simon byli do siebie podobni o wiele
bardziej niż na początku sądziła.
Jej wzrok przesunął się
dalej, na dwa półmetrowe stosy, cienkich jak gazeta komiksów.
-Przeczytałeś to wszystko? -
zapytała wskazując cały regał.
Wzruszył ramionami jakby to
było nic takiego i pokiwał twierdząco głową.
-Wow – skomentowała. -
Nawet ja nie mogę się pochwalić takim osiągnięciem a jestem
największym molem książkowym w Inst... w rodzinie.
Spojrzenie Clary powędrowało
na instrumenty.
-Jak długo już grasz?
-zapytała podchodząc bliżej.
-Jakieś 6 lat, chyba –
odparł niepewnie.
-Wow. A może zagrałbyś coś
teraz, dla mnie? - zadała śmiałe pytanie.
-Serio? Chciałabyś? Nie jestem w tym szczególnie dobry... - powiedział onieśmielony i uśmiechnął się uroczo.
-Bardzo bym chciała...
Proszę.
Wziął do ręki gitarę
klasyczną i usiadł w fotelu układając instrument na kolanach.
Clarissa uśmiechnęła się szeroko i usiadła w nogach łóżka,
tuż przy nim.
Już po chwili zaczął grać
spokojną, ale bardzo piękną melodię [ Klick. (śpiew od 1:10.) ]. Przymknęła lekko oczy rozkoszując się
cudowną muzyką. Po minucie usłyszała słowa refrenu. Zdziwiona
tym, że Simon śpiewa, mało tego śpiewa po hiszpańsku spojrzała
na niego. Ich oczy się spotkały i dziewczyna utonęła w jego
ciemnych tęczówkach. On również nie mógł oderwać od niej
wzroku Śpiewał tylko dla niej i mimo że wiele razy wykonywał już
tą piosenkę po raz pierwszy czuł i rozumiał jej słowa.
Gdy skończył pochylił się
w jej stronę. Ich usta znalazły się niebezpiecznie blisko siebie.
Simon czekał aż ona się odsunie na znak protestu albo zrobi
cokolwiek innego co by znaczyło, że tego nie chce. Ale nie zrobiła
tego. Simon już miał zniwelować dzielącą ich odległość i
poznać smak jej warg, gdy nagle drzwi do pokoju gwałtownie otwarły się na oścież.
Simon i Clary odskoczyli od
siebie i znaleźli się w normalnej odległości.
W progu stał nie kto inny jak
Jace. Zmierzył ich oschłym spojrzeniem z nutką zniesmaczenia i
założył ręce na piersi. Clary zauważyła też w jego
oczach przebłysk zazdrości, ale był tak krótki, że mogła go
sobie tylko wyobrazić.
-Przepraszam. Nie chciałem
wam przeszkadzać – powiedział blondyn a jego usta i ton głosu
wykrzywiła złośliwość.
-Serio? - zapytał Simon
wysoko unosząc brwi. - Wcale nie wygladasz jakby ci było przykro.
-Koleś, masz tu gdzieś
słownik? - zagadnął Jace. - Myślę, że powinieneś go jak
najszybciej otworzyć i poszukać słów takich jak „sarkazm” czy
„ironia”.
-A ja myślę, że ty
powinieneś odnaleźć wyrazy „prywatność” i „pukanie do
drzwi”.
- „Pukanie do drzwi” to
nie jest wyraz – odparł spokojnie Wayland.
-Dobra. Wszyscy widzimy jaki
jesteś mądry. Mógłbyś już wyjść? – spytał Simon, wyraźnie
zdenerwowany.
Musiał być bardzo wkurzony,
bo Clary po raz pierwszy widziała jak jest dla kogoś niemiły.
-Hmm. Nie. Uprzedzam twoje
pytanie. Bo Clary jest mi bliższa niż rodzona siostra, której
zresztą nie mam i odczuwam silną potrzebę opieki nad nią –
odpowiedział Jace i wygodnie rozłożył się na łóżku Simona.*Bezpośredni cytat z DA.
Rozdział długi, najdłuższy jak do tej pory. Czasami nudny, ale tak już musi być przy długich rozdziałach.
Co do piosenki to wsłuchajcie się tylko w melodię i słowa, no chyba że chcecie sobie popodziwiać Leona ;* Prawda, że chcecie?
Jeśli macie jakieś pytania np. Skąd Simon zna ta piosenkę? lub Jaka jest ulubiona książka Clary? To zapraszam do zakładki Zapytaj Bohatera.
Czytasz, zostaw po sobie komentarz.
To wiele dla mnie znaczy.
XOXO, Gossip Girl Ańćć.
Fantastyczny rozdział tylko nie nawidzę Violetty nie cierpie jej ,,,,
OdpowiedzUsuńBardzo lubie twój blog i czekam z niecierpliwością na następny rozdział , mam nadzieje że będą codziennie:P
Dzięki za prace i miłych wakacji :P
Konfrontacja (tak to się pisze?) Jace' a i Simona -> świetne! Jace i jego odzywki... boskie :* Czekam na kolejny świetny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńPs: Mogłabyś wyłączyć w ustawieniach wersyfikację obrazkową? Wkurza przy dodawaniu komentarzy :)
Świetny rozdział! Ooo, spotkanie Jace'a i Simona hehe :D Baardzo liczę na więcej C&J moments w następnych rozdziałach ^^
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zwykle . Zazdrosny Jace jest słodziutki .
OdpowiedzUsuńWpadłam na bloga przypadkiem, ale zostaje na dłużej. Jeśli chodzi o język to zawsze można go dopracować, ale bardzo podoba mi się fabuła. Nie byłam na początku szczególnie przekonana o tej "zamianie ról" jeśli chodzi o względy Clary, ale czuję, że i tak będzie z Jace'm i bardzo na to liczę ;)
OdpowiedzUsuńPlaytech launches new slot games in India with - JTM Hub
OdpowiedzUsuńPlaytech has launched an immersive virtual casino game environment, where players can 강원도 출장샵 experience 여주 출장샵 the 경상남도 출장마사지 most authentic and exciting casino Feb 1, 수원 출장안마 2021 · Uploaded by 안산 출장샵 JTM