środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział IX Kolacja

Piętnaście minut po godzinie 18 Clarissa była już gotowa. Miała na sobie kobaltową, kończącą się tuż przed kolanem sukienkę z rękawek do łokci, paskiem w tali i lekko rozkloszowanym dołem. Włożyła do tego ciemne rajstopy i swoje ulubione czarne szpilki z niedużym obcasem. Rude loki lekko opadały jej na ramiona i kończyły się dopiero w talii. Nałożyła na usta odrobinę błyszczyka a na nadgarstek delikatną srebrną bransoletkę.
Poszła do pokoju Jaca. Pokoje stałych mieszkańców Instytutu były bardzo duże,(kilka razy większe o tych dla gości), więc znajdowały się daleko od siebie. Przeszła sześć metrów korytarza , skręciła w lewo i znalazła się przed jego drzwiami. Zapukała i gdy odpowiedział „Proszę” weszła.
Blondyn siedział po turecku przed otwartą szafą i patrzył w jej wnętrze.
-Chyba pierwszy raz w życiu nie wiem co na siebie włożyć – powiedział.
-A ja chyba pierwszy raz w życiu słyszę coś takiego od faceta. Pomogę ci – zaproponowała i podeszła


Spojrzał na nią pierwszy raz odkąd weszła. Dobrze, że nie patrzyła w jego stronę, bo z pewnością zaświeciły mu się oczy a na usta wstąpił lekki uśmiech. Wyglądała ślicznie. Sukienka idealnie podkreślała jej figurę. Jace otrząsnął się i przybrał swój standardowy wyraz twarzy.
Wybrała dla niego luźną bladoniebieską koszulę z rękawami podwiniętymi do łokci, która pasowała do jego szczupłej sylwetki. Do tego granatowe spodnie.
Przebrał się i zaczął czesać swoje długie, blond włosy, co zawsze zajmowało najwięcej czasu.
-Masz być dzisiaj grzeczny i miły. Zwłaszcza dla Simona – pouczyła Jaca Clary gdy wyszli z jego pokoju. - Żadnego podkładania mu nóg i nazywania łasicą.
-A komentarze o jego stylu albo raczej braku stylu? - zapytał Jace z nadzieją.
-Nie. Zero złośliwości i sarkazmu.
-Ugh. Zabijasz to co we mnie najpiękniejsze – powiedział i spojrzał na nią spode łba.
Przewróciła oczami, odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie do foyer. Jace przez chwilę patrzył na jej plecy, potem jednak dogonił ją.
-Ale powiedz szczerze, Simon przypomina łasicę? - zapytał i uśmiechnął się.
-Nie. On wcale nie wygląda jak łasica – zaprzeczyła Clary.
Była przyzwyczajona do wiecznej nonszalancji i ironii ze strony Waylanda, więc umiała go ignorować.
-Może masz rację – powiedział Jace po chwili namysłu. - Spotkałem w życiu parę atrakcyjnych łasic. On raczej przypomina szczura. *

Simon mieszkał z rodziną w niedużym jednorodzinnym domu otynkowanym na żółto. Przed budynkiem znajdował się szeroki pas trawy i dwa rozłożyste drzewa. Do drzwi prowadził chodnik z kostki brukowej.
Drzwi otworzył Simon. Jego twarz rozpromieniła się na widok dziewczyny. Uśmiechnął się co ukazało głębokie dołeczki w jego policzkach. Clary odwzajemniła gest, a Jace lekko się skrzywił. Gestem zaprosił ich do środka.
Miał na sobie zieloną koszulę w kratkę z niedbale podwiniętymi rękawami i ciemne dżinsy.
-Witaj Clary. Świetnie wyglądasz – skomplementował Simon swoją dziewczynę.
-Dziękuję – odparła lekko się rumieniąc. - Simon, to mój kuzyn Jace Wayland. Jace to Simon, mój chłopak.
Przyziemny zwrócił się do Jaca i wyciągnął rękę w geście powitania. Clary spojrzała srogo na blondyna i zmusił się żeby uścisnąć dłoń.
Simon posłał Clary spojrzenie, które Jace zatytułował : „Czemu nie powiedziałaś, że twój kuzyn to taki Playboy?”
-Miło cię poznać. Fajnie, że przyszedłeś – przywitał się.
-Cześć łaś... - urwał i odkaszlnął. - Simon.
Zdjęli buty i płaszcze. Simon zaprosił ich do wnętrza domu.
Gdy gospodarz prowadził ich korytarzem do kuchni połączonej z jadalnią Clary dźgnęła przyjaciela z żebra i obdarzyła go kolejnym gniewnym spojrzeniem.
Kuchnia urządzona była bardzo prosto. Fronty szafek były zrobione z jasnego drewna, ściany pokrywały żółte kafelki a podłogę ciemne płytki. Z ustawionych na kuchence gazowej naczyń wydobywał się przyjemny, apetyczny zapach gotowanych potraw.
W pomieszczeniu pojawiły się dwie kobiety. Starsza z nich, z pewnością matka Simona, poruszała się na wózku inwalidzkim. Była, a przynajmniej wydawała się niska. Ona i córka wyglądały tak samo. Miały identyczne rysy twarzy, brązowe oczy i ciemne, kręcone włosy. Cała rodzina Lewis była do siebie bardzo podobna.
Simon przedstawił ich sobie i wymienili uprzejmości. Gdy ciemnowłosy z dumą wymawiał słowo „dziewczyna” Jace musiał użyć całej swojej siły woli by stłumić prychnięcie. Zasiedli do stołu i zaczęli jeść kolację.
-Na jakie studia się wybierasz Clary? - zapytała z pewnym momencie mama Simona.
Dziewczyna próbowała wymyślić jakieś kłamstwo. Nocni Łowcy gdy ukończyli szkolenie i zdali egzaminy zajmowali się zabijaniem demonów. Po egzaminach końcowych czasami mieli jeszcze zajęcia. Nastolatkowie z Instytutu w Nowym Jorku mieli po cztery lekcje z Hodge'em we wtorki i czwartki. Uczyli się głównie historii, matematyki i języków w tym runów. Później nie studiowani, chyba że Prawo swojego gatunku.
-Jeszcze nie zdecydowałam – tylko tyle zdołała wymyślić.
-Pewnie pójdzie na Akademię Sztuk Pięknych. – z opresji wybawił ją Jace.
-Tak? Na jaki wydział? - zapytała znów pani Lewis.
-Na malarstwo albo rysunek – odparła Clary.
-Potrafi genialnie rysować. Ma prawdziwy talent. – powiedział znów Jace.
Clary w myślach odetchnęła z ulgą, Jace naprawdę był miły i uprzejmy. Chyba nie potrzebnie się martwiła.
-To świetnie. A ty, chłopcze gdzie się wybierasz? - zapytała tym razem Waylanda.
-Myślałem o wojsku, albo o szkole policyjnej – odparł wzruszając ramionami.
-Wojsko. Imponujące – powiedział Simon.
Jace posłał mu spojrzenie bez wyrazu.
-Raczej się nie zdecyduję. Szkoda takiej twarzy. Ale chciałbym – dodał blondyn. - A ty Simon, co zamierzasz studiować?
-Fizykę albo astrofizykę – odparł spuszczając wzrok.
-Przepraszam, ale czy macie może szarlotkę?- zapytał Jace.
Clarissa spojrzała na niego z dezaprobatą, ale zignorował ją. Nie była przecież jego matką żeby mięknął na jej karcące spojrzenie.
Odetchnął z ulgą gdy dostał kawałek ciasta. Gdyby w tym domu też go nie mieli zmusiłby Clary żeby własnoręcznie mu je upiekła. A ona kompletnie nie znała się na pieczeniu.
Po skończonym posiłku Simon zaproponował, że pokaże Clary swój pokój.
Pomieszczenie nie było zbyt duże. Ściany zdobiły regały zapełnione po brzegi książkami fantasy, tomami mangi, stosami komiksów, rzędami płyt z muzyką. Pod oknem stało jednoosobowe łóżko z ciemną pościelą a obok, w kącie znajdował się fotel. Kawałek od niego na prawo stały czarno-szara gitara basowa z wzmacniaczem i jasnobrązowa gitara akustyczna. Poza tym było tam kilka, zwyczajnych, prozaicznych mebli jak biurko czy szafa.
Clarissa podeszła do półek i z niemal czułością przejechała opuszkami palców po grzbietach książek. Jej spojrzenie prześlizgnęło się po tytułach, takich jak Percy Jackson, Narnia, Harry Potter czy Władca Pierścieni. Uśmiechnęła się do siebie, bo większość z tych dzieł sama przeczytała i uwielbiała. Wśród tomów mang rozpoznała jedynie Naruto i Kuroshitsuji. Jej uśmiech powiększył się na myśl o Maxie, który ostatnimi czasy właściwie nie rozstawał się z tomikiem Naruto. Jej młodszy „brat” i Simon byli do siebie podobni o wiele bardziej niż na początku sądziła.
Jej wzrok przesunął się dalej, na dwa półmetrowe stosy, cienkich jak gazeta komiksów.
-Przeczytałeś to wszystko? - zapytała wskazując cały regał.
Wzruszył ramionami jakby to było nic takiego i pokiwał twierdząco głową.
-Wow – skomentowała. - Nawet ja nie mogę się pochwalić takim osiągnięciem a jestem największym molem książkowym w Inst... w rodzinie.
Spojrzenie Clary powędrowało na instrumenty.
-Jak długo już grasz? -zapytała podchodząc bliżej.
-Jakieś 6 lat, chyba – odparł niepewnie.
-Wow. A może zagrałbyś coś teraz, dla mnie? - zadała śmiałe pytanie.


-Serio? Chciałabyś? Nie jestem w tym szczególnie dobry... - powiedział onieśmielony i uśmiechnął się uroczo.
-Bardzo bym chciała... Proszę.
Wziął do ręki gitarę klasyczną i usiadł w fotelu układając instrument na kolanach. Clarissa uśmiechnęła się szeroko i usiadła w nogach łóżka, tuż przy nim.
Już po chwili zaczął grać spokojną, ale bardzo piękną melodię [ Klick. (śpiew od 1:10.) ]. Przymknęła lekko oczy rozkoszując się cudowną muzyką. Po minucie usłyszała słowa refrenu. Zdziwiona tym, że Simon śpiewa, mało tego śpiewa po hiszpańsku spojrzała na niego. Ich oczy się spotkały i dziewczyna utonęła w jego ciemnych tęczówkach. On również nie mógł oderwać od niej wzroku Śpiewał tylko dla niej i mimo że wiele razy wykonywał już tą piosenkę po raz pierwszy czuł i rozumiał jej słowa.
Gdy skończył pochylił się w jej stronę. Ich usta znalazły się niebezpiecznie blisko siebie. Simon czekał aż ona się odsunie na znak protestu albo zrobi cokolwiek innego co by znaczyło, że tego nie chce. Ale nie zrobiła tego. Simon już miał zniwelować dzielącą ich odległość i poznać smak jej warg, gdy nagle drzwi do pokoju gwałtownie otwarły się na oścież.
Simon i Clary odskoczyli od siebie i znaleźli się w normalnej odległości.
W progu stał nie kto inny jak Jace. Zmierzył ich oschłym spojrzeniem z nutką zniesmaczenia i założył ręce na piersi. Clary zauważyła też w jego oczach przebłysk zazdrości, ale był tak krótki, że mogła go sobie tylko wyobrazić.
-Przepraszam. Nie chciałem wam przeszkadzać – powiedział blondyn a jego usta i ton głosu wykrzywiła złośliwość.
-Serio? - zapytał Simon wysoko unosząc brwi. - Wcale nie wygladasz jakby ci było przykro.
-Koleś, masz tu gdzieś słownik? - zagadnął Jace. - Myślę, że powinieneś go jak najszybciej otworzyć i poszukać słów takich jak „sarkazm” czy „ironia”.
-A ja myślę, że ty powinieneś odnaleźć wyrazy „prywatność” i „pukanie do drzwi”.
- „Pukanie do drzwi” to nie jest wyraz – odparł spokojnie Wayland.
-Dobra. Wszyscy widzimy jaki jesteś mądry. Mógłbyś już wyjść? – spytał Simon, wyraźnie zdenerwowany.
Musiał być bardzo wkurzony, bo Clary po raz pierwszy widziała jak jest dla kogoś niemiły.
-Hmm. Nie. Uprzedzam twoje pytanie. Bo Clary jest mi bliższa niż rodzona siostra, której zresztą nie mam i odczuwam silną potrzebę opieki nad nią – odpowiedział Jace i wygodnie rozłożył się na łóżku Simona.


*Bezpośredni cytat z DA.

Rozdział długi, najdłuższy jak do tej pory. Czasami nudny, ale tak już musi być przy długich rozdziałach.

Co do piosenki to wsłuchajcie się tylko w melodię i słowa, no chyba że chcecie sobie popodziwiać Leona ;* Prawda, że chcecie? 
Jeśli macie jakieś pytania np. Skąd Simon zna ta piosenkę? lub Jaka jest ulubiona książka Clary? To zapraszam do zakładki Zapytaj Bohatera.

Czytasz, zostaw po sobie komentarz.

To wiele dla mnie znaczy.

XOXO, Gossip Girl  Ańćć.

6 komentarzy:

  1. Fantastyczny rozdział tylko nie nawidzę Violetty nie cierpie jej ,,,,
    Bardzo lubie twój blog i czekam z niecierpliwością na następny rozdział , mam nadzieje że będą codziennie:P
    Dzięki za prace i miłych wakacji :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Konfrontacja (tak to się pisze?) Jace' a i Simona -> świetne! Jace i jego odzywki... boskie :* Czekam na kolejny świetny rozdział ^^
    Ps: Mogłabyś wyłączyć w ustawieniach wersyfikację obrazkową? Wkurza przy dodawaniu komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Ooo, spotkanie Jace'a i Simona hehe :D Baardzo liczę na więcej C&J moments w następnych rozdziałach ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny jak zwykle . Zazdrosny Jace jest słodziutki .

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadłam na bloga przypadkiem, ale zostaje na dłużej. Jeśli chodzi o język to zawsze można go dopracować, ale bardzo podoba mi się fabuła. Nie byłam na początku szczególnie przekonana o tej "zamianie ról" jeśli chodzi o względy Clary, ale czuję, że i tak będzie z Jace'm i bardzo na to liczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Playtech launches new slot games in India with - JTM Hub
    Playtech has launched an immersive virtual casino game environment, where players can 강원도 출장샵 experience 여주 출장샵 the 경상남도 출장마사지 most authentic and exciting casino Feb 1, 수원 출장안마 2021 · Uploaded by 안산 출장샵 JTM

    OdpowiedzUsuń

Czytasz, zostaw po sobie komentarz.
To bardzo wiele dla mnie znaczy, sprawia, że się uśmiecham i motywuje.
Z góry DZIĘKUJĘ <33