Jace przebudził się słysząc
ciche kroki od strony drzwi i własne imię wypowiedziane słabym
głosem. Otworzył oczy i ujrzał gęstą ciemność. Nowy Jork co
prawda nigdy nie zasypiał, ale szczelne żaluzje chroniły jego
pokój przez światłami miasta, które nigdy nie gasły, no chyba że
brakło prądu. Oświecił lampkę i zamrugał kilkakrotnie żeby
jego oczy przyzwyczaiły się do jaskrawego blasku żarówki.
Spojrzał na niewielki zegarek leżący na szafce nocnej i ujrzał
godzinę drugą. Zanim zdążył się zastanowić kto zakłóca jego
spokojny sen o tej porze usłyszał pociągnięcie nosem i cichutki,
żałosny pisk.
No coś takiego, tyle że jest ciemno ;) |
Kilka kroków od drzwi ujrzał Clary, zgarbioną,
trzęsącą się. Wyglądała jakby miała się zaraz przewrócić.
Miała na sobie kraciastą piżamę, ale jej stopy były bose. W kilka
sekund stał już przy niej. Po jej policzkach ciekły grube łzy,
których zapewne by się wstydziła gdyby nie była tak zdruzgotana.
Spojrzała na niego, malachitowe oczy były pełne lęku. Bez
zastanowienia objął ją. Wtuliła się w jego ramiona i lekko
rozluźniła. Jace poprowadził ją do łóżka, co nie było wcale
takie proste, bo nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Usiadł
opierając się plecami o zagłówek i rozprostowując długie nogi
przed sobą. Posadził sobie Clary na kolanach, tak że siedziała
bokiem do niego. Znów przytulił ją do siebie. Ukryła twarz w
zagłębieniu jego obojczyka.
Przez prawie pół godziny
lekko ją kołysał i wszeptał, że już wszystko w porządku
podczas gdy ona moczyła łzami jego bawełnianą koszulkę i
poddawała się częstym dreszczom.
Dopiero po tym czasie płacz
zamienił się w szloch a Clarissa była w stanie coś powiedzieć.
-Jaaa … Jacee. To byyyło
potwornee … - dukała.
-Miałaś zły sen? - zapytał
łagodnie.
-Ttttak. Bardzooo Złyy.
-Opowiedz. Poczujesz się
lepiej – zaproponował i zaczął gładzić jej długie loki, by
jeszcze bardziej się uspokoiła.
-Chyba. Nnnnie dam raady... -
odpowiedziała Clary spoglądając na niego.
-Spróbuj. Na pewno zrobi ci
się lżej.
-Ja... Paliłam się na stosie
– powiedziała i ukryła twarz w zagłębieniu jego ramienia.- I
tam były jakieś dziwne postacie w pelerynach.
-Spokojnie. To był tylko zły
sen. Jesteś bezpieczna. Będę cię chronił ryzykując własnych
życiem.
-Dziękuję. Już mi lepiej –
powiedziała i wytarła swoje łzy.
-To dobrze. Jest bardzo późno,
chodźmy lepiej spać – odparł.
-Jace... Mogę zostać z tobą?
Boję się...
-Oczywiście. Zmieścimy się
w dwoje bez problemu.
Zasnęła natychmiast, ale Jace nie mógł się powstrzymać i wyjął stelę. Narysował na ich rękach kanciaste runy.
Jace otworzył oczy i ujrzał
sufit swojej sypialni wyłożony ciemną boazerią. Poczuł drobne
ręce zaciskające się z ogromną siłą na jego klatce piersiowej.
Było mu szkoda każdego kto uznałby to wątłe ciało za niegroźne.
Po wielu latach treningu było silne, zwinne, śmiercionośne i
prawie tak doskonałe jak jego własne. Poczuł również chude nogi
zawinięte z jego własne i przeszło mu przez myśl zapytanie jakim
cudem zdołali przyjąć w nocy taką pozycję skoro zasypiali ramię
w ramię. Spojrzał w dół i zobaczył głowę z burzą rudych loków
leżącą na jego torsie. Nie mógł oderwać oczu od doskonałej,
śnieżnobiałej cery, pełnych ust, łagodnych rysów jej twarzy.
Jego myśli zaczęły krążyć w niespokojnym tempie wokół jej
piękna.
Gdy zobaczył, że dziewczyna
zaczyna się budzić spanikował, co nawiasem mówiąc bardzo rzadko
mu się zdarza i zaczął udawać, że śpi.
Clary zanim otworzyła oczy
poczuła przyjemne ciepło i umięśniony tors pod palcami. Spojrzała
do góry i ujrzała spokojną twarz Jace'a. Jasne włosy opadały mu
na czoło i nie mogąc się powstrzymać wyciągnęła rękę i
delikatnie odgarnęła kosmyki. Były niezwykle miękkie i przyjemne
w dotyku. Przejechała opuszkami palców po jego policzku badając
krzywiznę jego kanciastej twarzy. Poruszył się i zaczął budzić.
Spojrzała w jego niesamowite złote oczy i nie mogła oderwać od
nich swoich. On również wpatrywał się w jej malachitowe tęczówki.
Jej oddech przyspieszył i poczuła dziwne, ale przyjemne uczucie
jakby była naładowana elektrycznością. Odległość między nimi
była bardzo mała i oboje pragnęli ją zmniejszyć. Clary
opamiętała się w ostatniej chwili. Usiadła prosto jak struna i
popatrzyła przed siebie. Poczuła jak na jej twarzy wykwita
rumieniec.
-Dziękuję – wyszeptała
spoglądając na niego.
Wyraz jego twarzy sprawił, że
zarumieniła się jeszcze bardziej. W pośpiechu wygrzebała się
spod kołdry i stanęła obok łóżka o mało się przy tym nie
przewracając.
-Bardzo ci dziękuję Jace –
powiedział znów, bo poprzednio nie odpowiedział. - Przez te
wszystkie lata miałam cie za...
-Za egoistę i gbura. Tak wiem
– przerwał jej siadając. - Pewnie dlatego, że taki byłem albo
chciałem za takiego uchodzić. Jak już pewnie zdążyłaś zauważyć
kiedy się naprawdę postaram potrafię być …
-Wspaniały, pomocny i dobry –
tym razem to ona mu przerwała. - Może pozbędziemy się tego
aroganckiego Jace'a tak żeby został ten miły i czarujący?
-Obawiam się że to nie jest
takie proste. Ta cała złośliwość siedzi we mnie dużo głębiej.
-Oj tam, oj tam –
powiedziała i uśmiechnęła się co od razu odwzajemnił. - Zrobimy
ci płukanie żołądka i łykniesz jakieś tabletki
przeczyszczające.
-Mówiąc, że siedzi we mnie
głębiej miałem na myśli, że mam to we krwi.
-Oj, no to zrobimy ci małą
transfuzję.
-Ale do tego trzeba by mi
najpierw upuścić trochę krwi.
-Mogę to szybko załatwić.
-Czy to groźba? Mam się bać
? - zapytał unosząc brwi i z trudem powstrzymując śmiech.
-To tylko propozycja. Wiesz
przecież ile we mnie empatii. Nie mogłabym ci odmówić pomocy w
potrzebie. Dobra ja lecę. Jeszcze raz dzięki.
Zaczęła kierować się do
wyjścia, ale zamiast dotarła do drzwi usłyszała jeszcze jak woła
ją po imieniu.
-Tak? - zapytała odwracając
się do niego.
-Wiesz, że możesz zawsze na
mnie liczyć? - zadał pytanie z poważną miną.
-Wiem, zawsze to wiedziałam.
-Więc jak dziś też nie
będziesz mogła spać to moje łóżko i moje ramiona z chęcią cię
przyjmą – zaproponował i zabawnie poruszył brwiami.
Roześmiała się, pokręciła
głową z udawaną dezaprobatą i wyszła.
Gdy szła do swojego pokoju i
wykonywała poranną toaletę uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Wszyscy razem, co niestety
rzadko się zdarza, zjedli śniadanie przy kuchennym stole. Podczas
posiłku Jace co chwila zerkał na Clary i tworzył w głowie listę
wszystkich za i przeciw. W myślach toczył wojnę z samym sobą.
Powiedzieć jej czy nie lepiej nie mówić?
W końcu zdecydował, że jej
powie. Może na niego nawrzeszczeć i spróbować go pobić albo
podziękować mu i go przytulić. I nie oszukujmy się bardziej
prawdopodobna była pierwsza wersja. Ale musi znać prawdę.
Zaczekał na nią przed
drzwiami do kuchni i razem udali się do swojego korytarza. Długo
milczeli aż w końcu Wayland zebrał się na odwagę.
-Clary, muszę ci coś wyznać
– zaczął zerkając na nią. - Tylko proszę cię, nie wściekaj
się za bardzo.
-Ok, powiedz o co chodzi –
odparła zaciekawiona.
-Ale musisz mi obiecać, że
nie będziesz krzyczeć.
-Obiecuję. Jace nie strasz
mnie. Czy coś się stało? - zatrzymała się i zwróciła przodem
do niego.
Przeszedł jeszcze kilka
kroków po czym też stanął i spojrzał jej na sekundę w oczy.
-Wczoraj w nocy zrobiłem coś
średnio fajnego, ale po prostu chciałem cię chronić. - Patrzył w
jakiś punkt ponad jej głową i nerwowo bawił się palcami. -
Proszę cie nie miej mi tego za złe.
-Co takiego zrobiłeś? -
zapytała Clary podejrzliwym tonem.
-No bo... ja... narysowałem
nam runy. Runy przywiązania na odległość 150 metrów – wyznał
w końcu i zagryzł dolną wargę w oczekiwaniu na jej reakcję.
Gdy ktoś był powiązany tą
runą z inną osobą albo osobami nie mógł się oddalić na więcej
niż było to ustalone przy rysowaniu. Co oznaczało, że Clary i
Jace nie mogli być od siebie dalej niż 150 metrów.
-Co?! Na Anioła, dlaczego?! -
krzyknęła z wyrzutem.
-Chciałem się tobą
opiekować– wyjaśnił i spojrzał w dół.
-Jestem już dużą
dziewczynką, nie potrzebuję niańczenia. Kim ty w ogóle jesteś,
żeby decydować za mnie? Ty idioto! Nie przyszło ci do głowy by
mnie zapytać?
Była tak zła, że zaczęła
okładać do pięciami do torsie. Pozwolił jej się wyżyć, ale gdy
uderzenia nie ustawały, wręcz przeciwnie przybierały na sile, w
obawie o swoje życie złapał ją za nadgarstki. W odpowiedzi
posłała mu wściekłe spojrzenie i wymierzyła solidnego kopniaka w
piszczel. Puścił ją i skrzywił się z bólu.
-Wiesz, nawet dobrze się
składa – powiedziała Clary w chytrym uśmieszkiem. - Ja i Izzy
wybieramy się dziś na zakupy.
-Zakupy? Fajnie. Lubię zakupy
– powiedział Jace i „uśmiechnął się przez łzy”.
-Źle mnie zrozumiałeś. Tylko my będziemy kupowały a ty będziesz to wszystko nosić. O 14 w foyer – wyjaśniła złośliwym głosem po czym odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła do siebie.
-Źle mnie zrozumiałeś. Tylko my będziemy kupowały a ty będziesz to wszystko nosić. O 14 w foyer – wyjaśniła złośliwym głosem po czym odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła do siebie.
ɤɤɤɤɤɤ
Rozdział XIV. Szczerze to nie wyszedł mi do końca tak jak chciałam. Jest też trochę krótszy niż poprzednie, ale zdecydowałam się zakończyć go w tym miejscu a resztę przenieść do następnego.
Clace, Clace i jeszcze raz Clace <33. Teraz będę się bardziej skupiać na tej parce... przyjaciół :P
Pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że wam się spodobało.
Czytasz, zostaw po sobie komentarz.
To wiele dla mnie znaczy.
Pozdrawiam i czekam na wasze opinie, Ańćć ♥.
tego się nie spodziewałam xD
OdpowiedzUsuńJEJU to jest zajeb*e , tak czekałam na rozdział ale było warto :P
wspaniały serio :)
mam urodziny nie długo to mogło by być jutro było by fajnie :P
życze weny :)
błagam jeszcze troche clace :D
UsuńWięcej CLACE <3 dzięki za rozdział :)
OdpowiedzUsuńTen rozdział był PERFEKCYJNY. Kocham go!
OdpowiedzUsuńClace, clace... Nigdy ich za wiele :D
Kochana ten rozdział kocham ten blog! Więcej ja chcę więcej Clace.!!!!!!!!!!! To chyba mój ulubiony rozdział <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za ten mało składany komentarz ale po prostu trochę mi odbija xd i to dzięki tobie :)
Genialny!prosze dodaj szybko kolejny rozdzial bo juz nie moge wytrzymac
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńWspółczuję rękom Jace'a na tych zakupach. Jak słodko, spali w jednym łóżku!!!
Czekam na następny rozdział!
Co się będę rozpisywać - super piszesz. Jesteś naprawdę utalentowana i jedyne co musisz zrobić to nie spocząć na laurach tylko dalej się rozwijać.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział!
May
Nawet nie wiesz jak podoba mi się ten rozdział :D Kocham Clace <3 Jace zachował się tak słodko ^^ Ale współczyje mu zakupów xD Izzy i Clary go zamęczął haha ;) Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńOoowww *-* nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńMożesz uruchomić wersję dla komórek ?
Śliczne, piękne, cudowne! Oby tylko tak dalej. Proszę więcej Clace i nowy rozdział.
OdpowiedzUsuń