piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział XIV Ukojenie



Jace przebudził się słysząc ciche kroki od strony drzwi i własne imię wypowiedziane słabym głosem. Otworzył oczy i ujrzał gęstą ciemność. Nowy Jork co prawda nigdy nie zasypiał, ale szczelne żaluzje chroniły jego pokój przez światłami miasta, które nigdy nie gasły, no chyba że brakło prądu. Oświecił lampkę i zamrugał kilkakrotnie żeby jego oczy przyzwyczaiły się do jaskrawego blasku żarówki. Spojrzał na niewielki zegarek leżący na szafce nocnej i ujrzał godzinę drugą. Zanim zdążył się zastanowić kto zakłóca jego spokojny sen o tej porze usłyszał pociągnięcie nosem i cichutki, żałosny pisk.
No coś takiego, tyle że jest ciemno ;)
Kilka kroków od drzwi ujrzał Clary, zgarbioną, trzęsącą się. Wyglądała jakby miała się zaraz przewrócić. Miała na sobie kraciastą piżamę, ale jej stopy były bose. W kilka sekund stał już przy niej. Po jej policzkach ciekły grube łzy, których zapewne by się wstydziła gdyby nie była tak zdruzgotana. Spojrzała na niego, malachitowe oczy były pełne lęku. Bez zastanowienia objął ją. Wtuliła się w jego ramiona i lekko rozluźniła. Jace poprowadził ją do łóżka, co nie było wcale takie proste, bo nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Usiadł opierając się plecami o zagłówek i rozprostowując długie nogi przed sobą. Posadził sobie Clary na kolanach, tak że siedziała bokiem do niego. Znów przytulił ją do siebie. Ukryła twarz w zagłębieniu jego obojczyka.
Przez prawie pół godziny lekko ją kołysał i wszeptał, że już wszystko w porządku podczas gdy ona moczyła łzami jego bawełnianą koszulkę i poddawała się częstym dreszczom.
Dopiero po tym czasie płacz zamienił się w szloch a Clarissa była w stanie coś powiedzieć.
-Jaaa … Jacee. To byyyło potwornee … - dukała.
-Miałaś zły sen? - zapytał łagodnie.
-Ttttak. Bardzooo Złyy.
-Opowiedz. Poczujesz się lepiej – zaproponował i zaczął gładzić jej długie loki, by jeszcze bardziej się uspokoiła.
-Chyba. Nnnnie dam raady... - odpowiedziała Clary spoglądając na niego.
-Spróbuj. Na pewno zrobi ci się lżej.
-Ja... Paliłam się na stosie – powiedziała i ukryła twarz w zagłębieniu jego ramienia.- I tam były jakieś dziwne postacie w pelerynach.
-Spokojnie. To był tylko zły sen. Jesteś bezpieczna. Będę cię chronił ryzykując własnych życiem.
-Dziękuję. Już mi lepiej – powiedziała i wytarła swoje łzy.
-To dobrze. Jest bardzo późno, chodźmy lepiej spać – odparł.
-Jace... Mogę zostać z tobą? Boję się...
-Oczywiście. Zmieścimy się w dwoje bez problemu.
Zasnęła natychmiast, ale Jace nie mógł się powstrzymać i wyjął stelę. Narysował na ich rękach kanciaste runy.


Jace otworzył oczy i ujrzał sufit swojej sypialni wyłożony ciemną boazerią. Poczuł drobne ręce zaciskające się z ogromną siłą na jego klatce piersiowej. Było mu szkoda każdego kto uznałby to wątłe ciało za niegroźne. Po wielu latach treningu było silne, zwinne, śmiercionośne i prawie tak doskonałe jak jego własne. Poczuł również chude nogi zawinięte z jego własne i przeszło mu przez myśl zapytanie jakim cudem zdołali przyjąć w nocy taką pozycję skoro zasypiali ramię w ramię. Spojrzał w dół i zobaczył głowę z burzą rudych loków leżącą na jego torsie. Nie mógł oderwać oczu od doskonałej, śnieżnobiałej cery, pełnych ust, łagodnych rysów jej twarzy. Jego myśli zaczęły krążyć w niespokojnym tempie wokół jej piękna.
Gdy zobaczył, że dziewczyna zaczyna się budzić spanikował, co nawiasem mówiąc bardzo rzadko mu się zdarza i zaczął udawać, że śpi.
Clary zanim otworzyła oczy poczuła przyjemne ciepło i umięśniony tors pod palcami. Spojrzała do góry i ujrzała spokojną twarz Jace'a. Jasne włosy opadały mu na czoło i nie mogąc się powstrzymać wyciągnęła rękę i delikatnie odgarnęła kosmyki. Były niezwykle miękkie i przyjemne w dotyku. Przejechała opuszkami palców po jego policzku badając krzywiznę jego kanciastej twarzy. Poruszył się i zaczął budzić. Spojrzała w jego niesamowite złote oczy i nie mogła oderwać od nich swoich. On również wpatrywał się w jej malachitowe tęczówki. Jej oddech przyspieszył i poczuła dziwne, ale przyjemne uczucie jakby była naładowana elektrycznością. Odległość między nimi była bardzo mała i oboje pragnęli ją zmniejszyć. Clary opamiętała się w ostatniej chwili. Usiadła prosto jak struna i popatrzyła przed siebie. Poczuła jak na jej twarzy wykwita rumieniec.
-Dziękuję – wyszeptała spoglądając na niego.
Wyraz jego twarzy sprawił, że zarumieniła się jeszcze bardziej. W pośpiechu wygrzebała się spod kołdry i stanęła obok łóżka o mało się przy tym nie przewracając.
-Bardzo ci dziękuję Jace – powiedział znów, bo poprzednio nie odpowiedział. - Przez te wszystkie lata miałam cie za...
-Za egoistę i gbura. Tak wiem – przerwał jej siadając. - Pewnie dlatego, że taki byłem albo chciałem za takiego uchodzić. Jak już pewnie zdążyłaś zauważyć kiedy się naprawdę postaram potrafię być …
-Wspaniały, pomocny i dobry – tym razem to ona mu przerwała. - Może pozbędziemy się tego aroganckiego Jace'a tak żeby został ten miły i czarujący?
-Obawiam się że to nie jest takie proste. Ta cała złośliwość siedzi we mnie dużo głębiej.
-Oj tam, oj tam – powiedziała i uśmiechnęła się co od razu odwzajemnił. - Zrobimy ci płukanie żołądka i łykniesz jakieś tabletki przeczyszczające.
-Mówiąc, że siedzi we mnie głębiej miałem na myśli, że mam to we krwi.
-Oj, no to zrobimy ci małą transfuzję.
-Ale do tego trzeba by mi najpierw upuścić trochę krwi.
-Mogę to szybko załatwić.
-Czy to groźba? Mam się bać ? - zapytał unosząc brwi i z trudem powstrzymując śmiech.
-To tylko propozycja. Wiesz przecież ile we mnie empatii. Nie mogłabym ci odmówić pomocy w potrzebie. Dobra ja lecę. Jeszcze raz dzięki.
Zaczęła kierować się do wyjścia, ale zamiast dotarła do drzwi usłyszała jeszcze jak woła ją po imieniu.
-Tak? - zapytała odwracając się do niego.
-Wiesz, że możesz zawsze na mnie liczyć? - zadał pytanie z poważną miną.
-Wiem, zawsze to wiedziałam.
-Więc jak dziś też nie będziesz mogła spać to moje łóżko i moje ramiona z chęcią cię przyjmą – zaproponował i zabawnie poruszył brwiami.
Roześmiała się, pokręciła głową z udawaną dezaprobatą i wyszła.

Gdy szła do swojego pokoju i wykonywała poranną toaletę uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Wszyscy razem, co niestety rzadko się zdarza, zjedli śniadanie przy kuchennym stole. Podczas posiłku Jace co chwila zerkał na Clary i tworzył w głowie listę wszystkich za i przeciw. W myślach toczył wojnę z samym sobą. Powiedzieć jej czy nie lepiej nie mówić?
W końcu zdecydował, że jej powie. Może na niego nawrzeszczeć i spróbować go pobić albo podziękować mu i go przytulić. I nie oszukujmy się bardziej prawdopodobna była pierwsza wersja. Ale musi znać prawdę.
Zaczekał na nią przed drzwiami do kuchni i razem udali się do swojego korytarza. Długo milczeli aż w końcu Wayland zebrał się na odwagę.
-Clary, muszę ci coś wyznać – zaczął zerkając na nią. - Tylko proszę cię, nie wściekaj się za bardzo.
-Ok, powiedz o co chodzi – odparła zaciekawiona.
-Ale musisz mi obiecać, że nie będziesz krzyczeć.
-Obiecuję. Jace nie strasz mnie. Czy coś się stało? - zatrzymała się i zwróciła przodem do niego.
Przeszedł jeszcze kilka kroków po czym też stanął i spojrzał jej na sekundę w oczy.
-Wczoraj w nocy zrobiłem coś średnio fajnego, ale po prostu chciałem cię chronić. - Patrzył w jakiś punkt ponad jej głową i nerwowo bawił się palcami. - Proszę cie nie miej mi tego za złe.
-Co takiego zrobiłeś? - zapytała Clary podejrzliwym tonem.
-No bo... ja... narysowałem nam runy. Runy przywiązania na odległość 150 metrów – wyznał w końcu i zagryzł dolną wargę w oczekiwaniu na jej reakcję.
Gdy ktoś był powiązany tą runą z inną osobą albo osobami nie mógł się oddalić na więcej niż było to ustalone przy rysowaniu. Co oznaczało, że Clary i Jace nie mogli być od siebie dalej niż 150 metrów.
-Co?! Na Anioła, dlaczego?! - krzyknęła z wyrzutem.
-Chciałem się tobą opiekować– wyjaśnił i spojrzał w dół.
-Jestem już dużą dziewczynką, nie potrzebuję niańczenia. Kim ty w ogóle jesteś, żeby decydować za mnie? Ty idioto! Nie przyszło ci do głowy by mnie zapytać?
Była tak zła, że zaczęła okładać do pięciami do torsie. Pozwolił jej się wyżyć, ale gdy uderzenia nie ustawały, wręcz przeciwnie przybierały na sile, w obawie o swoje życie złapał ją za nadgarstki. W odpowiedzi posłała mu wściekłe spojrzenie i wymierzyła solidnego kopniaka w piszczel. Puścił ją i skrzywił się z bólu.
-Wiesz, nawet dobrze się składa – powiedziała Clary w chytrym uśmieszkiem. - Ja i Izzy wybieramy się dziś na zakupy.
-Zakupy? Fajnie. Lubię zakupy – powiedział Jace i „uśmiechnął się przez łzy”.
-Źle mnie zrozumiałeś. Tylko my będziemy kupowały a ty będziesz to wszystko nosić. O 14 w foyer – wyjaśniła złośliwym głosem po czym odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła do siebie.


ɤɤɤɤɤɤ

Rozdział XIV. Szczerze to nie wyszedł mi do końca tak jak chciałam. Jest też trochę krótszy niż poprzednie, ale zdecydowałam się zakończyć go w tym miejscu a resztę przenieść do następnego. 
Clace, Clace i jeszcze raz Clace <33. Teraz będę się bardziej skupiać na tej parce... przyjaciół :P
Pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że wam się spodobało. 

Czytasz, zostaw po sobie komentarz.

To wiele dla mnie znaczy.


Pozdrawiam i czekam na wasze opinie, Ańćć ♥.

11 komentarzy:

  1. tego się nie spodziewałam xD
    JEJU to jest zajeb*e , tak czekałam na rozdział ale było warto :P
    wspaniały serio :)
    mam urodziny nie długo to mogło by być jutro było by fajnie :P
    życze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Więcej CLACE <3 dzięki za rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział był PERFEKCYJNY. Kocham go!

    Clace, clace... Nigdy ich za wiele :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana ten rozdział kocham ten blog! Więcej ja chcę więcej Clace.!!!!!!!!!!! To chyba mój ulubiony rozdział <3
    Przepraszam za ten mało składany komentarz ale po prostu trochę mi odbija xd i to dzięki tobie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny!prosze dodaj szybko kolejny rozdzial bo juz nie moge wytrzymac

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!!!
    Współczuję rękom Jace'a na tych zakupach. Jak słodko, spali w jednym łóżku!!!
    Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  7. Co się będę rozpisywać - super piszesz. Jesteś naprawdę utalentowana i jedyne co musisz zrobić to nie spocząć na laurach tylko dalej się rozwijać.
    Czekam na następny rozdział!
    May

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiesz jak podoba mi się ten rozdział :D Kocham Clace <3 Jace zachował się tak słodko ^^ Ale współczyje mu zakupów xD Izzy i Clary go zamęczął haha ;) Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooowww *-* nie mogę się doczekać następnego.
    Możesz uruchomić wersję dla komórek ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Śliczne, piękne, cudowne! Oby tylko tak dalej. Proszę więcej Clace i nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń

Czytasz, zostaw po sobie komentarz.
To bardzo wiele dla mnie znaczy, sprawia, że się uśmiecham i motywuje.
Z góry DZIĘKUJĘ <33