Za inspirację do rozdziału podziękujmy American Authors za tą piosenkę.
Za tak późną porę rozdziału podziękujmy instytucji zwanej szkołą.
Ubrana w krótkie, skórzane
spodenki, top z logiem Rolling Stonesów i kurtę Maia wykradała się
ze swojego domu. Nie zdążyła nawet dojść do ulicy gdy usłyszała
swoje imię. Jednak głos nie dobiegał od strony domu ani nie
należał do jej rodziców.
-Maia, to ty? -rozpoznała
Simona.
-Tak. Sorki, ale na śmierć
zapomniałam, że się dziś umówiliśmy – powiedziała dziewczyna
podchodząc bliżej. -Właśnie wykradłam się z domu i nie
zamierzam tam teraz wracać, więc dzisiaj chyba nici z wymiany.
Chodź ze mną do klubu.
Fray wybierała się tego
wieczoru do Pandemonium. To miejsce było bardzo znane w Świecie
Cieni z tego że mieszały się tam wszystkie rasy. Poza tym był to
jeden z największych i najlepszych klubów w Nowym Jorku. Maia
usłyszała wczoraj wieczorem jak Jordan mówi, że właśnie tam się
dzisiaj wybiera i miała ogromną nadzieję spotkać go „zupełnie
przypadkowo”.
-Czyli, że nie odzyskam
swojej koszuli? - zapytał Simon.
-Chodź ze mną do takiego
świetnego klubu Pandemonium – zaproponowała znowu likantropka.
Wolała nie wybierać się tam sama.
-Nienawidzę tego miejsca.
Nawet fakt, że poznałem tam moją dziewczynę tego nie zmienia –
powiedział gestykulując. Stał w świetle latarni ulicznej i włosy
opadające mu na czoło tworzyły cienie na jego twarzy. Ale nawet
wtedy nie wyglądał mrocznie. Miał zbytnio delikatną urodę i
chyba nawet gdy krzyczał wściekły wyglądał jak chłopczyk,
którego ma się ochotę pociągnąć za policzek i przytulić.
-Chodź, rozerwiesz się
trochę -zachęcała dalej nie zrażona jego ostrymi słowami.
-Nie, dzięki. Po koszulę
przyjdę kiedy indziej – odpowiedział Simon i odwrócił się by
odejść.
Nie zdołał jednak przejść
nawet kilku kroków, bo Maia zatrzymała go łapiąc za nadgarstek.
-Proszę, nie chcę tam iść
sama – powiedziała mając nadzieję, że mina zbitego pieska na
nim zadziała.
-OK, ale nie na długo –
zadziałała.
Simon i Maia weszli do
Pandemonium coraz bardziej się denerwując. Przepychając się przez
tłum ludzi i huk muzyki dotarli do baru i zamówili sobie coś do
picia. Likantropka stanęła na placach i próbowała rozejrzeć się
po sali. Jednak jej niski wzrost znów był przeciwko niej. Również
stając na podwyższeniu nie dostrzegła Jordana. Chciała już
zapytać o to swojego towarzysza, ale on wpatrywał się w jeden
punkt przed sobą. Rysy jego twarzy powoli twardniały transformując
spokój we wściekłość. Z ciekawości podążyła za jego
spojrzeniem. Wpatrywał się z Clary, która właśnie zmieniała
partnera do nieco dwuznacznego tańca z jakiegoś wysportowanego
szatyna na Jace'a. Co?! Zaczęli ze sobą tańczyć nie szczędząc
sobie dotyku. Zanim Maia zdała sobie sprawę co właśnie się stało
i zanim zdążyła cokolwiek wymyślić Simon już ruszył przed
siebie rozpychając się łokciami.
Nocni Łowcy jak zwykle
obstawili swoje pozycje. Tyle, że tym razem Clary ruszyła na
parkiet, widząc to Jace poszedł z nią. Taniec był bardzo męczący,
ale oni byli przyzwyczajeni do dużego wysiłku. Tańczyli zarówno
ze sobą jak i z innymi zupełnie obcymi ludźmi albo nie ludźmi.
Po parunastu minutach Alec dał
im znak, że namierzył szkodliwego demona. Wszyscy ruszyli, więc do
ustronnego, zaciemnionego rogu klubu.
Clary i Jace pokonali już
ponad połowę drogi, ale nagle przed nimi wyrosły dwie postacie,
umyślnie blokując im przejście. Chłopak w sztruksowej kurtce i
dziewczyna ubrana w top z ustami i językiem. Poznali w nich Maię i
Simona. Likantropka mówiła mimiką swojej twarzy „przepraszam”
i „współczuję”. Simon zaś był naprawdę porządnie wkurzony.
Całe jego oblicze aż emanowało wściekłością. Clarissa jeszcze
go takim nie widziała. Nie sądziła w ogóle, że tak niewinnie
wyglądająca, wręcz słodka istota jest zdolna do tak ogromnej
złości.
-Jesteś chora tak? -zapytał
Simona takim głosem, że jego dziewczyna niemal się wzdrygnęła.
-No... Taaak... Byłam –
odparła Clary jąkając się.
-Serio? Nie mogłaś mi po
prostu powiedzieć prawdy? Zniósłbym nawet to, ze już nie chcesz
ze mną być, ale nie takie kłamstwo! - krzyknął Przyziemny mocnej
zaciskając ręce na szklance z drinkiem.
-Simon. To nie tak! -
odpowiedziała. - Chodźmy na zewnątrz, wytłumaczę ci wszystko.
-Nigdzie z tobą nie pójdę.
Jakbyś nie zauważyła to jestem na ciebie wściekły. Bardzo
wściekły!- krzyknął. Trudno było nie dostrzec jego złości.
Maia w sumie miała rację, nawet gdy się denerwował wyglądał łagodnie i niewinnie.
-Ona naprawdę była poważnie chora – wtrącił się Jace.
-Ona naprawdę była poważnie chora – wtrącił się Jace.
-A kim ty właściwie jesteś?
- zapytał go ciemnowłosy patrząc na niego z niemal odrazą. - Po
tym tańcu jaki razem odstawiliście na pewno nie jesteś jej
„kuzynem”.
-Simon, posłuchaj –
poprosiła Clary i próbowała ukryć zażenowanie tym, że widział
to wszystko co wyprawiała na parkiecie. - Byłam chora. Ja się tu
wcale nie bawię, tylko pracuję. Musiałam tutaj dziś przyjść
chodź wcale nie czuję się doskonale.
-Pracujesz? Jako kto niby? Nie
sądzisz, że to trochę za późno na przyznawanie mi się, że
jesteś zdzirą czy tam striptizerką?
Na te słowa ręka Clary
poczuła bardzo silną potrzebę spotkania się z czerwonym ze złości
policzkiem chłopaka. Ale nie w czułym geście, wręcz przeciwnie.
Jej drobna dłoń z ogromną siłą wymierzyła Simonowi siarczysty
policzek. Aż się zachwiał przechylając szklankę z nietkniętym
drinkiem. Sekundę później chyba cały klub usłyszał przeraźliwy
krzyk Isabelle. Stoją zaledwie metr dalej z urwanym oddechem
wpatrywała się w ogromną plamę na swojej krwistoczerwonej
sukienkę do ziemi z rozcięciem kończącym się w połowie uda.
Spojrzała na winowajcę i gdyby jej wzrok mógł zabijać byłoby
już po nim. Jednak Simon całkiem zdrów odwzajemnił jej spojrzenie
bez cienia poruszenia.
-Taa. Wszystkie dziewczyny
poznaje przez plamienie im ubrań – zaśmiał się Jace pod nosem,
ale i tak wszyscy to usłyszeli. Dodał więc głośniej – Mogłem
się o to założyć. Wygranych nigdy za wiele.
-Przez to całe zamieszanie
straciliśmy nasz cel – powiedział Alec gestykulując i uważając
na słowa przez obecność Przyziemnego. - Możemy albo czekać na
kogoś następnego w nadziei, że jeszcze nas nie poznali albo już
teraz stąd spadać.
-Nie – powiedziała Izzy. -
Przyszliśmy tu po coś i bez tego na pewno stąd nie wyjdziemy.
-Aaa... - powiedział Simon
tym razem z jadem. - Więc jesteście złodziejami?
Clary chciała znów go
spoliczkować ale nie zdążyła bo uprzedziła ją Isabelle stojąca
najbliżej.
A potem był tylko kompletny
chaos. Stali w sześcioosobowej grupie pośrodku spoconym, tańczących
ludzi. Jace śmiał się jakby miał atak głupawki. Alec rozglądał
się po sali chyba szukając czegoś. Izzy krzyczała na Simona,
który stał i popijając drinka skupiał się tylko na gniewnym
patrzeniu na Clary. Maia raz po raz przepraszała swoją kuzynkę za
kłopoty utrzymując, że nie miała pojęcia, że się tu spotkają.
Natomiast Clarissa wodziła oczami między nimi wszystkimi. W
momencie gdy miała krzyknąć „Spokój” usłyszeli dławiący
kaszel Simona. Wszystkie pięć par oczu spoczęło na jego wątłej
sylwetce. Kaszel był bardzo mocny Chłopak trząsł się i krztusił.
A ułamek sekundy później już go nie było. Po prostu
zdematerializował się, zniknął. Na ziemi została tylko kupka
jego ubrań, która niespodziewanie się poruszyła.
Clary zmartwiła się i
zdezorientowana podbiegła do pozostałości po swoim chłopaku.
Uklękła i delikatnie dotknęła jasnej sztruksowej kurtki. Z
kołnierza koszuli wychylił się maleńki pyszczek jakiegoś
stworzonka. Ktoś krzyknął zaskoczony, ale Clary wzięła
niewielkiego szczura na ręce i przytuliła do siebie głaskając.
Słyszała już o różnych tego typu sytuacjach jednak będą tego
naocznym świadkiem z trudem zamknęła swoje usta i schowała oczy z
powrotem do orbit. Wstała z Simonem na drżących dłoniach.
-Och, moje biedactwo. Biedny
Simon, wszystko będzie dobrze, obiecuję – mówiła patrząc na
niego jakby ostatnie dziesięć minut nie istniało.
-Ja bym go tak nie żałował
- odezwał się Jace. - Pewnie to jedyny moment w jego życiu, kiedy
zbliżył się do drugiej bazy. * Poza tym zasłużył sobie na to
tym co dzisiaj zrobił.
-Hodge – wyszeptała
Clarissa puszczając mimo uszu uwagę blondyna. Dodała głośniej –
Trzeba go natychmiast zabrać do Hodge'a. On na pewno będzie
wiedział co zrobić.
Zanim ktokolwiek jej
odpowiedział odwróciła się i ruszyła do wyjścia.
-Jasna cholera – zaklął
pod nosem gdy ruda przechodziła koło baru, czyli miejsca jego
pracy.
Zamiast trupa niosła na
rękach malutkie zwierzątko chyba szczura. Jak zwykle musiał
spieprzyć coś bardzo ważnego. Rozejrzał się jeszcze raz po
klubie mając nadzieję, jednak ujrzy tego trupa na którym dzisiaj
zależało jego drugiemu pracodawcy, ale niestety nie udało się.
Przeklął jeszcze kilka razy własną głupotę i nieporadność tym
razem w myślach.
Szef na pewno będzie
niepocieszony, ba! będzie wściekły. Jutro na sto procent nie ominie
go kara.
Zniknął na zapleczu za barem
i w ciemności dotarł do małego pokoiku.
-Chłopcy nie udało się.
Zamienił się w szczura – powiedział do dryblasów, którzy z
trudem mieścili się w pomieszczeniu. - Ruda właśnie z nim wyszła,
reszta pewnie też. Jeszcze macie szansę ich złapać na zewnątrz.
Wrócił do baru a odpowiedzi
usłyszał tylko liczne, ciężkie kroki i gwałtowne trzaśniecie
drzwiami.
*Cytat z Darów Anioła
ɤɤɤɤɤɤ
Jakieś zaskoczenie wydarzeniami tego rozdziału? Wiem, że ta sytuacja ze szczurem jest żywcem wyjęta z książki, ale nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem tego xdd.
Macie jakieś, jakiekolwiek przypuszczenia co do następnych wydarzeń? Z chęcią poczytam, nie wstydźcie się. Wybaczcie mi te gify ale nie mam innych pomysłów ...
Jutro mam kartkówkę z wartościowości, ale poświęcam się i piszę dla was rozdział. Wiec jak będzie słaba ocena to bierzecie za to odpowiedzialność xdd. (Joke, of curse)
Czytasz, zostaw po sobie komentarz.
To wiele dla mnie znaczy.
Pozdrawiam, przeklinam szkołę i czekam na wasze opinie, Ańćć.
Jestem pierwsza! ^^ Dosłownie kilka godzin wcześniej przeczytałam rozdział szesnasty. I taka miła niespodzianka! Rozwaliła mnie scena, kiedy Simon wylał na Izzy napój. Hahahah, najpierw Clary, potem Maia i teraz Isabelle. xD
OdpowiedzUsuńSimon szczur - Jace genialne odzywki, czyli jak zwykle genialne <3
Czekam na następny rozdział :)
Niestety, trzeba jakoś pogodzić szkołę z własnym życiem. Dosyć ciężka sprawa, ale trzeba uwierzyć w siebie ;p Dobra już nie gadam bzdur, pozdrawiam Shasta :3
Simon mnie rozbraja. Jest taki nieporadny :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta sprawa pomiędzy nim, a Clary szybko się zakończy i nie będą już w 'związku'.
Czekam na następny ;)
Jeju dziękuję !
OdpowiedzUsuńbiedna Clary :D , mam nadzieję , że nie opuścisz tego bloga w roku szkolnym bo bym tego nie przeżyła , nie piszę żeby cię pogonić , tylko chodzi mi o to żebyś go nie opuszczała bo jest naprawdę fajny :)
Czekam na next i daj clace !!! :3
Życzę Ci weny i dużo pracy na ten rok szkolny w szkole i dobrze zdanego egzaminu :)
Kolejny ulubiony rozdział! Simon jest szczurem kocham to !!! Zostawisz go takiego na zawsze? (Przosze, bo jak nie to obiecuje ze cię znajdę i pożałujesz) czekam na next :)
OdpowiedzUsuńW książce "Przynieście mi głowę wiedźmy!" główna bohaterka również zamieniła się w gryzonia. :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńTańczyli<3
Musisz mi wybaczyć, ale nie wiem co napisać;D
Szkoła się zaczęła, a mój mózg się wyłączył, tak już mam ;)
Czy Jace i Clary będą razem?????
OdpowiedzUsuńMam to samo pytanie czy będą razem ????
UsuńZabij Simona. Ploseee...
OdpowiedzUsuńRozdział Super!!!
Kiedy będzie Clace?
Plosie dodaj kolejny na weekend ! :3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam z niecierpliwością na kolejne :**
OdpowiedzUsuńJesteś spaniałą pisarką <3
Pytanie Czy Jace i Clary będą razem ???
Super rozdział. Mam nadzieję, że w szkole ci odpuszczą i nowy rozdział pojawi się niebawem.
OdpowiedzUsuńKiedy będzie Clace?
Spam !
OdpowiedzUsuńCześć ! Lubisz historię kiedy to dziewczyna jest główną bohaterką ? Kiedy w historii pojawiają się Anioły i Demony ? A może lubisz czytać o zakazanej miłości ?
Jeśli tak to zapraszam na mojego bloga :
http://being-an-angel-among.blogspot.com/
Zapraszam i przepraszam za spam ;)
Na Anioła! Daj nowy rozdział dzisiaj proszę ;(
OdpowiedzUsuń