poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział VII Dwie połówki

Clary nie mogła spać. Całą noc przewracała się na łóżku. Liczyła owce, barany, krowy, wielbłądy i inne zwierzęta i nic. Nuciła sobie pod nosem i słuchała usypiających piosenek ze swojego ipoda i nic. Wciąż myślała o spotkaniu z Maią. Była ciekawa czego dowiedzą się od jej rodziców. Snuła w głowie najróżniejsze scenariusze, od tych mówiących że likantropka jest jej siostrą po zwyczajny bieg okoliczności.
Około piątej nad ranem nie wytrzymała. Wstała, przebrała się w stój treningowy i zaczesała włosy w wysokiego kucyka. Wyszła ze swojego pokoju i w ciszy przemierzała korytarze. Ściany pokryte były boazerią z ciemnego drewna a podłoga ciemnoczerwoną, miękką wykładziną. Co chwilę mijało się dumne portrety w złotych ramach od wieków zdobiące ściany i zbierające kurz.
Clary przeszła przez kuchnię biorąc jabłko i ruszyła dalej do sali treningowej.
Na końcu ostatniego korytarza weszła kilka schodków w górę i znalazła się w jednym z największych pomieszczeń w Instytucie obok biblioteki i sal balowej oraz wystawowej. Wszędzie tutaj znajdowały się najróżniejsze sprzęty do ćwiczeń.
Dokończyła jeść jabłko po czym zrobiła sobie rozgrzewkę. Włączyła najnowocześniejszy sprzęt w całym budynku, czyli symulator. Była sama w sali ćwiczeń o piątej rano, więc musiała zadowolić się pokonywaniem komputerowych wrogów.
Symulator składał się z panelu sterowania i rzutników wiszących na ścianach dających trójwymiarowy obraz. Sprzęt był naprawdę świetny. Emitował przeciwników różnych ras, w różnych miejscach. Clary uzbroiła się gumową broń i założyła opaski, dzięki którym komputer widział jej ruchy.
Po półtora godzinnej „zabawie” z symulatorem była wykończona. Wzięła prysznic i zjadła porządne śniadanie. Gdy szukała normalnych ubrań z swojej komodzie jej uwagę zwróciła zagrzebana między ciuchami niewielka fotografia a właściwie niewielki kawałek fotografii. Gdy razem z Jocelyn, przybyły do Instytutu znalazła to w rzeczach, które jej matka zabrała ze sobą, ale zamierzała wyrzucić.
Zdjęcie przedstawiało młodego mężczyznę, Nocnego Łowcę. Miał jasne, niemal białe włosy sięgające za uszy, czarne, wąskie oczy i równe, prawie niewidoczne brwi.
Z rysów jego twarzy jedynie podbródek się odznaczał, był wąski i mocno wysunięty. Mężczyzna nie uśmiechał się, tylko lekko podniósł prawy kącik ust.
Obejmował kogoś, jednak w tym miejscu zdjęcie zostało rozerwane.
Clary nie znała tego człowieka, ale nigdy nie znalazła w sobie odwagi by zapytać o to swoją matkę. Najbardziej ciekawił ją jednak napis na odwrocie „ i Valentine Morgenstern.”.
Schowała zdjęcie do kieszeni spodni razem z fotografią, którą zabrała demonowi pod Pandemonium. Miała nadzieję, że dziś dowie się czegoś ważnego. Wyszła do sali wystawowej, by posiedzieć w swoim ulubionym miejscu.

O godzinie 10.20 zapukała do drzwi pokoju Jaca. Nie usłyszała odpowiedzi, więc uchyliła lekko drzwi i zajrzała do środka. Jace leżał na łóżku i wciąż spał.


Weszła do pokoju i stanęła nad jego łóżkiem. Jego twarz miała łagodny wyraz, tak nietypowy dla niego. Zawsze bowiem nosił sarkastyczną maskę. Skrzętnie ukrywał pod nią swoje uczucia. I nie wiedzieć czemu tylko przed rudowłosą Clary odkrywał kilka warstw swojej osobowości. Gdy spał wyglądał na młodszego i bardzo beztroskiego. Wąskie usta miał lekko rozchylone co było miłą odmianą od standardowego półuśmiechu. Jego złote włosy zdobiły poduszkę wokół jego głowy.
-Jace. Wstawaj – powiedziała Clary lekko szturchając jego ramie.
-Jeszcze pięć minut, mamo – wymamrotał przewracając się na drugi bok.
-Wstawaj. Już późno, musimy iść.
Tym razem w ogóle nie zareagował. Clary postanowiła spróbować nieco inaczej.
-Jace! Szybko! Cheerleaderki przyjechały zwiedzać Instytutu! -krzyknęła.
-Powiedz im, żeby na mnie zaczekały – powiedział sennie i zakrył głowę kołdrą.
-Jace! Alec i Max zaraz zjedzą całą SZARLOTKĘ! - krzyknęła jeszcze głośniej.
Wstał tak gwałtownie, że prawie się przewrócił.
-Szarlotka?! Jaka szarlotka? - zapytał już bardzo przytomnie.
- Maia na pewno ma w domu jakąś szarlotkę. Ubieraj się – powiedziała Clary rozbawiona jego reakcją.
-Okłamałaś mnie – zarzucił jej, ale poszedł się ubierać.
Zniknął z łazience a Clary rozsiała się w jego fotelu.
-Hej, mogłabyś mi podać jakiś czysty T-shirt ? - zawołał pięć minut później. - Pierwsza szuflada w komodzie.
Clary westchnęła i poszła po koszulkę. Wyjęła pierwszą z brzegu, podeszła do drzwi łazienki i zapukała.


Jace otworzył, był w samych spodniach. Wyrzeźbione mięśnie brzucha prezentowały się bardzo dobrze. Czerń stałych runów odznaczała się na jego złotej skórze. U góry z lewej strony widniała biała blizna w kształcie gwiazdy.
-Dzięki – powiedział biorąc od niej T-shirt i wrócił do łazienki.
Dziewczyna odwróciła się by zasunąć szufladę jednak kątem oka zauważyła w niej biały kawałek papieru odznaczający się między ciemnymi ubraniami. Zignorowałaby go, szanując prywatność Jaca, ale zobaczyła, że brzeg jest postrzępiony a na dole widnieje napis. Rozpoznała charakter pisma i sięgnęła po karteczkę. Nie myliła się, była to druga połowa zdjęcia, które zabrała matce.
Fotografia przedstawiała kobietę, na oko dwudziestoletnią. Miała włosy w identycznym kolorze, równie bladą skórę i taki sam wysunięty podbródek jak mężczyzna z drugiej połowy. Jednak jej oczy były niebieskie. Obok niej, trzymając ją za rękę stał mężczyzna w podobnym wieku. Jego włosy były ciemniejsze, bardziej blond niż białe. Oczy miał zielone. Jego biała koszula była rozpięta do połowy. Widać było bliznę.
Clary gwałtownie wciągnęła powietrze i upuściła fotografię na ubrania. Identyczną białą gwiazdę widziała przed chwilą na ramieniu przyjaciela.
-Co robisz Clarisso? - zapytał Jace szeptem.
Rudowłosa podskoczyła przestraszona. Nie słyszała jak się zbliżał. Uderzyła plecami o jego pierś. Stał tuż za nią i patrzył jej przez ramię.
-To nie ładnie grzebać w cudzych rzeczach – powiedział wprost do jej ucha.
Zignorowała jego komentarz. Odwróciła się i natychmiast tego pożałowała. Był tylko kilka centymetrów od niej. Poczuła na policzku jego oddech pachnący miętową pasta do zębów. Spojrzał jej w oczy tak głęboko, że miała wrażenie iż ogląda jej duszę. Lekko przymrużył oczy jakby chciał odgadnąć jej uczucia. Był poważny. Zbyt poważny jak na niego.
Speszona cofnęła się, zasuwając plecami szufladę.
-Skąd to masz? - zapytała pokazując zdjęcie.
Wzruszył ramionami.
-Moja matka oddała mi to w testamencie. Myślę, że chciała żebym poznał tego faceta. Czemu cię to interesuje?
W odpowiedzi Clary sięgnęła po swoją połowę zdjęcia, złączyła je i podała Jace'owi.
Zmarszczył brwi w zamyśleniu. Odwrócił fotografię i przeczytał cały napis.
-Stephen Herondale, Yvonne Morgenstern-Herondale i Valentine Morgenstern. Tych dwoje wygląda na rodzeństwo – stwierdził, wskazując na bladą, białowłosą dwójkę.
-Więc oni muszą być małżeństwem – podsumowała Clary i pokazała na druga parę.
-Spytamy o to dziś ojca Mai? - zadał pytanie Jace.
-Maia! O cholera, spóźnimy się – krzyknęła Fray i wybiegła z pokoju ciągnąc go za rękę.




W tym rozdziale jest bardzoo mało akcji, ale czasami tak już musi być. Mam tylko nadzieję, że nie zasnęliście w trakcie.

Dziękuję wam bardzo za to że "wywiązaliście się z umowy" xdd dotyczącej komów pod ostatnim postem.
Czy podoba wam się pomysł z dodawaniem gifów ? Staram się by pasowały do tekstu, czyli były jakby ilustracją. Mi się to podoba, ale chciałabym znać wasze zdanie na ten temat. Pewnie wam się spodoba, no bo Hello, Jace bez koszulki !!
'
Jakby ktoś jeszcze nie zauważył to dodałam dwie nowe zakładki "Drzewa genealogiczne " i   "Zapytaj bohatera".  Serdecznie zapraszam do odwiedzania i zachęcam do zadawania pytań. 

Czytasz, zostaw po sobie komentarz.

To wiele dla mnie znaczy.

Pozdrawiam, Ańćć.

4 komentarze:

  1. Świetny jak zawsze *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałam komentarz i się usunął -.-
    To teraz streszczenie ;D
    Strasznie podoba mi się twój styl, a historia jest nieziemska i czekam aż połączysz Clary i Jace'a w perfekcyjny związek.
    Pozdrawiam, za błędy przepraszam i życzę weny.
    Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, pisz! ;D ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się okaże że Jace i Clary są rodzeństwem ciotecznym to się zabije XD Przecież oni muszą być razem! Na samą myśl, że Clary może być z Simonem mam ochotę zwrócić obiad.. ble xd

    OdpowiedzUsuń

Czytasz, zostaw po sobie komentarz.
To bardzo wiele dla mnie znaczy, sprawia, że się uśmiecham i motywuje.
Z góry DZIĘKUJĘ <33