Gdy wyszła w niewielki,
ciemny zaułek za klubem Pandemonium orzeźwiło ją chłodne
jesienne powietrze. Gwałtownie odskoczyła w bok i przywarła
plecami do ściany. W miejscu gdzie przed chwilą stała teraz na
zimnym betonie leżał Alec. Demon rzucił nim tam mocno, ze
przeleciał kilka metrów. Po jego czole ciekła stróżka krwi.
Isabelle siedziała pod
przeciwległą ścianą z grymasem bólu wymalowanym na twarzy.
Trzymała się z kostkę i lekko jej dotykała badając obrażenia.
Naprzeciw demona z fioletowymi włosami stał Jace trzymając w ręce długie na pół metra ostrze. Lekko przykucnął gotowy do skoku. Przeciwnik rzucił się na Waylanda. Blondyn uchylił się od ciosu i przejechał ostrzem po boku demona. Z głębokiej rany pociekła krew w kolorze czarnym. Zamachnął się i tym razem trafił w Nocnego Łowcę odpychając go.
Clary wyciągnęła swój
sztylet i ruszyła by pomóc przyjacielowi. Gdy demon ją dostrzegł
zamarł. Jace błyskawicznie to wykorzystał powalając go na ziemię,
jednak jego seraficka broń leżała parę metrów dalej.
-Clary! - krzyknął. -
Szybko.
Demon wił się przyciśnięty
do ziemi przez Nocnego Łowcę. Clary podbiegając z ostrzem gotowym do ciosu w serce zauważyła kawałek papieru w jego ręce. Zawahała
się. Demon trzymał nieduże zdjęcie przedstawiające ją samą.
-Clary do cholery – wrzasnął
znowu Jace. - Ta bestia jest silna. Zabij go, albo daj mi broń.
-Jace. Poczekaj chwilę –
poprosiła.
-Tylko nie mów, że chcesz mu
teraz darować życie.
-Nie, mam kilka pytań. Coś
mi tu nie pasuje – odparła i uklękła by pomóc przyjacielowi
unieruchomić demona.
-Jego kolor włosów? Masz
rację nie pasuje, zbyt krzykliwy – odparł Jace z typowym dla
siebie sarkazmem.
Clary wyszarpała zdjęcie i
pokazała je blondynowi.
-Skąd to masz? - Jace zwrócił
się do przeciwnika potrząsając nim.
-Wszyscy to dostaliśmy –
odparł demon głosem pełnym jadu. - Ta ruda jest warta więcej niż
dziesięciu takich jak wy. Bez znaczenia czy żywa czy martwa. Teraz
każdy na nią poluje.
Jace na chwilę stracił
czujność i demon bezzwłocznie to wykorzystał. Zrzucił go z
siebie i podniósł się. Poparzył na Clary z obleśnym, krzywym
uśmiechem. Podszedł parę kroków chcąc ja złapać. Zamarł.
Seraficki sztylet przebił jego klatkę piersiową na wylot w miejscu
gdzie znajduje się serce.
Jace podbiegł szybko do
Aleca, który dalej leżał pod ścianą tyle, że stracił
przytomność. Clary momentalnie znalazła się przy Izzy.
-Co to do diabła znaczy?
Dziwna sprawa z tym zdjęciem – zaczęła Isabelle słabym głosem.
-Hej, Izzy. Spokojnie. To
faktycznie dziwne, ale teraz zajmiemy się tobą – powiedziała do
niej Clary. - Co z twoją kostką?
-Boli. Chyba jest złamana.
-Zobaczę – zaproponowała
rudowłosa.
Delikatnie by nie sprawić jej
bólu, ale z widoczną wprawą zaczęła badać bolące miejsce.
-Co z nią? - spytał Jace
podchodząc z Alekiem.
Lightwood wciąż był słaby,
ale iratze zdobiące jego obojczyk z każdą sekundą dodawało mu
sił.
-Złamana kostka – odparła
Clary. - Trzeba poskładać kości. Wątpię żeby runy na razie
pomogły. Jedynie zwalczą ból.
Jace i Clary podnieśli
Isabelle. Zarzuciła im ręce na ramiona o oni objęli ją by
odciążyć kostkę i by w ogóle mogła iść. Ruszyli do Instytutu.
Poszkodowane rodzeństwo
Lightwood wylądowało w sali szpitalnej. Jace i Clary szybko się
stamtąd zmyli, by nie przeszkadzać. Hodge zajmował się kostką
Izzy. Gdyby to był ktoś inny w całym skrzydle budynku słychać
byłoby przepełnione bólem krzyki, ale Isabelle była jedną z
najtwardszych (jeśli nie najtwardszą) dziewczyn w całym Nowym
Jorku. Złamanie było poważne. Na szczęście istniała runa
lecząca tego typ urazy, więc noga Iz zamiast sześciu tygodni
spędzi w gipsie jeden tydzień.
Clary i Jace siedzieli w tak
zwanej sali wystawowej, którą rudowłosa uwielbiała. Jedną ścianę
w całości pokrywały długie od podłogi do sufitu okna. Z tej
wysokości widok na panoramę miasta był niesamowicie piękny, nawet
dla kogoś kto mieszkał tu całe swoje życie. Mrok olbrzymiego
pomieszczenia rozświetlała jedynie niewielka lampka stojąca i
światła metropolii. Nocni Łowcy siedzieli w wygodnych fotelach,
przodem do okna z kubkami gorącej czekolady.
Clary podziwiała Nowy Jork
zza szyby, ale Jaca bardziej interesowała przyjaciółka. Niebieski
neon z pobliskiego wieżowca oświetlał jej bladą twarz nadając
iście magiczny wygląd. Jace chciał dotknąć jej pięknych, rudych
loków. Chciałby ją przytulić i powiedzieć, że nie ma się czym
martwić, że nie pozwoli by ktokolwiek ją skrzywdził. Podejrzewał
i miał rację zresztą, że Clary rozmyśla o swojej fotografii i o
tym co powiedział demon. Widząc jej zmartwienie z całych sił
pragnął ją pocieszyć.
Kochał ją. Jace był w niej
zakochany właściwie od momentu gdy zaczął dostrzegać dziewczyny.
To ją dostrzegł jako pierwszą. I to nie z braku innych
potencjalnych obiektów uczuć. Kiedy przez dwa lata chodzili do
publicznej szkoły Przyziemnych nie narzekał na brak
zainteresowania. A mimo to wybrał właśnie ją. Jednak wciąż nie
miał odwagi jej tego wyznać.
-Clary nie zamartwiaj się tym
– powiedział na głos zadziwiając samego siebie. - Nie pozwolimy
by cokolwiek ci się stało.
Wywołał tym szczery uśmiech na jej ustach.
Wywołał tym szczery uśmiech na jej ustach.
ɤɤɤɤɤɤ
Oto jest Rozdział drugi. Nie jestem najlepsza w opisywaniu scen walki, ale myślę, że mój opis jest w miarę zrozumiały.
Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem ;**
Czytasz, zostaw po sobie komentarz.
To wiele dla mnie znaczy.
Ańćć.
Czytasz, zostaw po sobie komentarz.
To wiele dla mnie znaczy.
Ańćć.
Heh, sama nie jestem zbyt dobra w opisach :) Miałam się troszeczkę tu przyczepić, bo dla mnie trochę się to ciągnęło, ale wiem, że z czasem samo to się wyrabia. Pisanie opisów to chyba najgorsza rzecz w opowiadaniach, ale w sumie gdyby nie one, nie można byłoby wczuć się w opisywany przez ciebie świat, prawda?
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że opowiadanie niezłe Jak mówiłam: opisy sobie wyrobisz, sama do tej pory też wyrabiam dużo pisząc, bo to jest najlepsza praktyka :) Życzę powodzenia i zapraszam na bloga, o ile masz czas :)
thevampire-stories.blogspot.com
PS: Nie zwracaj uwagi na ten ostatni post, że blog zawieszony xD
Nie spodziewałam się, że tak szybko dodasz drugi rozdział. ;D Opowiadanie coraaz bardziej wciąga.
OdpowiedzUsuń